Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Gdzie idą małe spółki?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Jesteśmy przyzwyczajeni, że nasze indeksy naśladują ruchy najważniejszych światowych wskaźników. Dotyczy to przede wszystkim WIG20. Tymczasem od jesieni ubiegłego roku niemal identycznie jak DAX i S&P500 porusza się indeks naszych najmniejszych spółek.
Gdzie idą małe spółki?
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Porównując wykresy naszych indeksów ze wskaźnikami we Frankfurcie i na Wall Street widać bardzo wyraźne różnice między ścieżką, jaką od jesieni ubiegłego roku podąża WIG20 a scenariuszem rysowanym na parkietach we Frankfurcie i na Wall Street. Od końca października 2010 roku do połowy lutego br. DAX i S&P500 dynamicznie rosły, pokonując systematycznie rekordy trwającej od początku marca 2009 roku hossy. W tym czasie indeks naszych blue chipów poruszał się w bok w dość wąskim przedziale 2600-2800 punktów. W ostatnich tygodniach WIG20 znów demonstruje swoją niezależność wznosząc się na rekordowe poziomy, podczas gdy indeksom we Frankfurcie i Nowym Jorku jeszcze do nich brakuje. Rzadki to w historii naszego parkietu przypadek tak długiej nieczułości tego indeksu na to, co dzieje się na głównych giełdach światowych. Na to zjawisko wielokrotnie zwracali uwagę analitycy i obserwatorzy rynku.

Rzadko jednak dostrzegano uderzające podobieństwo między sWIG80 a DAX-em i S&P500. Od końca października 2010 roku do połowy lutego br. sWIG80 zwiększył swoją wartość o 10,4 proc. W tym samym czasie DAX wzrósł o 11,2 proc., a S&P500 o 13,6 proc. WIG20 w połowie lutego tego roku był na poziomie 10 punktów niższym niż w ostatnich dniach października 2010 roku. W tym samym czasie, ok. 17 lutego w fazę spadkowej korekty weszły jednocześnie sWIG80, DAX i S&P500. Wszystkie trzy indeksy zakończyły ją równocześnie po kilku sesjach.

Następujący po niej ruch w górę załamał się na giełdach zachodnich dość szybko, podczas gdy sWIG80 kontynuował go jeszcze do 8 marca. W ciągu całej korekty, obejmującej także spadek po katastrofalnym trzęsieniu ziemi w Japonii, zachowanie indeksów było bardziej zróżnicowane. sWIG80 stracił 3,6 proc., S&P500 zniżkował o 6,4 proc., a DAX o ponad 12 proc. Podobieństwo między wskaźnikami jednak utrzymuje się nadal. Wszystkie one niemal w całości odrobiły straty po wspomnianej korekcie. I wszystkim do rekordu z 17 lutego jeszcze trochę brakuje. Najbliżej do niego ma sWIG80. Nie jest więc wykluczone, że okres, w którym naśladuje on ruchy swoich znacznie większych zagranicznych kolegów dobiega końca.

Zmiany wartości sWIG80 i DAX

Korelacja między indeksami na warszawskiej giełdzie i nadającymi ton na światowych parkietach wskaźnikami z Wall Street czy Frankfurtu jest niemal tak samo stara, jak warszawska giełda. W nie tak odległej historii zdarzały się też dość łatwe do uzasadnienia zmiany tej korelacji. Na przykład w czasie internetowej hossy i tuż po pęknięciu bańki na tym rynku indeks naszych blue chipów wiernie naśladował zachowanie indeksu amerykańskich spółek technologicznych Nasdaq. W ciągu pierwszych dziesięciu lat między naszą giełdą a rynkami rozwiniętymi istniał związek bardziej psychologiczny, niż racjonalny.

Z czasem jednak proporcje między psychologią a racjonalnością uległy odwróceniu. Z jednej strony nasza gospodarka stała się bardziej powiązana ze światową, z drugiej zaś rynki finansowe stały się mocniej zglobalizowane. A na warszawskiej giełdzie coraz większy udział zaczęli zdobywać inwestorzy zagraniczni. Nic więc dziwnego, że nastroje z coraz większą łatwością przenosiły się z giełd rozwiniętych na naszą. Dotyczyło to jednak przede wszystkim indeksu tych spółek, którymi kapitał zagraniczny najbardziej się interesował. Czyli największymi i o największej płynności handlu, a więc wchodzącymi w skład WIG20.

W ostatnich latach coraz bardziej było też widać niezależność od światowej koniunktury zachowania się indeksów małych i średnich spółek. I to zjawisko można z łatwością uzasadnić tym, że to mniejsze spółki są znacznie bardziej niż blue chipy wrażliwe na warunki lokalnej gospodarki i nieco bardziej odizolowane od globalnych tendencji. Znacznie rzadziej interesują się nimi także inwestorzy zagraniczni. Szczególnie dla kapitału portfelowego są one zbyt małe i handel ich papierami nie spełnia minimalnych kryteriów płynności.

Osobliwe zmiany korelacji z ostatnich miesięcy wynikają z tego, że zagraniczni inwestorzy wciąż zaliczają naszą giełdę do rynków wschodzących, stąd też WIG20 zachowywał się podobnie jak one. Z kolei nasi inwestorzy indywidualni, dominujący na rynku małych spółek, przenosili na sWIG80 nastroje panujące na rynkach dojrzałych.


Roman Przasnyski, Open Finance



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 1 maja 2024
Imieniny
Józefa, Lubomira, Ramony

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl