Grupa Oto:     Bolesławiec Legnica Środa Śl. WielkaWyspa Wrocław Powiat Wrocławski Nieruchomości Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
W czeluściach „Gustawa”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Czterdzieści lat temu, w czerwcu 1983 roku, bolesławieccy harcerze starsi z 3 DSH„Wigry” kończyli ostatnie przygotowania do wyjazdu na kolejny obóz, mający przez niemal miesiąc być ich puszczańskim domem. Organizowano go ponownie w borach województwa zachodniopomorskiego, opodal skromnej wioseczki Strzaliny.
W  czeluściach  „Gustawa”

W  czeluściach  „Gustawa”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.W  czeluściach  „Gustawa”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.W  czeluściach  „Gustawa”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Jest tam wzniesienie nazywane Wisielczą Górą, wypiętrzone na wysokość ponad stu pięćdziesięciu metrów ponad poziom morza. To obficie zalesiona okolica o bogatej rzeźbie terenu, pocięta strumieniami i urozmaicona malowniczymi stawkami tudzież bagniskami. W latach 1932 – 1938 stała się ona centrum placu budowy niemieckich fortyfikacji tak zwanego Wału Pomorskiego.

W wyniku prowadzonych robót powstawały tam zdublowane systemy żelbetonowych bunkrów, wyposażonych między innymi w broń maszynową, ukrytą za czołowymi, stalowymi płytami pancernymi. Ich załogi mogły krzyżowym ogniem ryglować najeżone pułapkami podejścia do linii obronnych. Precyzyjnie rozmieszczone trwałe i polowe stanowiska strzeleckie łączyły dziesiątki kilometrów transzei.

Grupa warowna na Wisielczej Górze posiadała umieszczone głęboko pod ziemią koszary i niezbędne pomieszczenia techniczne oraz magazyny, obsługiwane windami, zadbano też o pełną infrastrukturę bytową. Komunikację z bojowymi kabinami zewnętrznej sieci bunkrów zapewniały podziemne tunele. Oczyszczone z zarośli przecinki na przedpolach naszpikowano minami, kolczastymi zasiekami, osadzonymi w cementowych podstawach, zaostrzonymi prętami i przeszkodami przeciwczołgowymi.

Było wielce prawdopodobne, że po trzydziestu ośmiu latach od zakończenia krwawych walk – mimo rozlicznych akcji saperskich – mogą tam nadal tkwić w ziemi groźne militarne „pamiątki”. Dość upiorne sąsiedztwo ruin wysadzonych w większości po wojnie umocnień, ich tajemnicze, mroczne nisze pod pogruchotanymi betonowymi czerepami, z których wystawały rozerwane siłą wybuchu pręty zbrojeniowe, wręcz prowokowały młodzież do dokładniejszego poznania pozostałości osławionych fortyfikacji.

Najpierw jednak należało wybudować potrzebne urządzenia sanitarne, wymurować z przywiezionej cegły mały piec kuchenny i mądrze urządzić namioty mieszkalne. Przy odległej o kilka kilometrów stacji kolejowej Tuczno Krajeńskie leżała sterta ścinków wyprawionej w pobliskim zakładzie skóry. Szyto z nich zgrabne chlebaki i inne przedmioty, przydatne w lesie. Uczestnicy obozu – zwłaszcza chłopcy - dopomagali się jednak zorganizowania wyprawy do szczątków poniemieckich umocnień.

Największy w strzalińskich lasach bunkier, nazwany przez harcerzy „Gustawem”, tylko sporadycznie odwiedzali wtedy turyści. Ukryty pod jego niezbyt skutecznie wysadzonym, potężnym żelbetowym stropem szyb zdemolowanej windy, zjeżdżającej niegdyś do podziemi, obiegały wąskie stopnie przysypane warstwą gruzu.

Na dole nieprzeniknioną czerń mizernie rozjaśniały światła ręcznych latarek, a głuchym odgłosom kroków w tunelach komunikacyjnych odpowiadało echo, wracające gdzieś z głębi podziemi.

Korytarze o poprzecznym przekroju, zbliżonym do kształtu elipsy, w kilku miejscach miały zerwane betonowe „sufity”, zza których na dno wysypał się piasek. Tak powstały przeszkody, pozostawiające tylko kilkudziesięciocentymetrowe prześwity pod stropem. Jedno z podziemnych pomieszczeń zajmowały duże, pordzewiałe kontenery o powyginanych ścianach, trzeba było tam szczególnie uważać, ponieważ podłogę dziurawiły wyloty jakichś studni.

Dość niespodziewanie odkrytą ciekawostkę stanowił fragment kamionkowego koryta, na których wytłoczono napis „Hoffmann – Bunzlau”.

Opuszczenie mrocznego, ludzkiego kretowiska przyjęto z wyraźną ulgą. Kilka lat później za jedną ze stert piachu w korytarzu odnogi komunikacyjnej pobliskiego kompleksu ujawnioną małą bombę lotniczą.

Obecnie dawny harcerski „Gustaw” jest zagospodarowany, założono przy schodach poręcze i zabezpieczono pokrywami wszelkie otwory w podłogach. Bolesławieccy, harcerscy „wigierczycy”, poznający jego tajemnice w 1983 roku dawno rozjechali się po Polsce i świecie.

Dzisiaj niektórzy opowiadają o swoich przygodach wnuczkom i wnukom…


Zdzisław Abramowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl