Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Desmond Doss. Prawdziwa historia bohatera „Przełęczy ocalonych”

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W piątek (4 listopada) do kin wchodzi najnowszy film Mela Gibsona „Przełęcz ocalonych”. Hollywoodzka opowieść o szeregowcu, który odmawia noszenia broni i samotnie ratuje 75 żołnierzy wydaje się nieprawdopodobna. Ale zdarzyła się naprawdę.
Desmond Doss. Prawdziwa historia bohatera „Przełęczy ocalonych”

Desmond Doss. Prawdziwa historia bohatera „Przełęczy ocalonych”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Desmond Doss. Prawdziwa historia bohatera „Przełęczy ocalonych”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Desmond Doss. Prawdziwa historia bohatera „Przełęczy ocalonych”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Desmond Doss. Prawdziwa historia bohatera „Przełęczy ocalonych”
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Desmond Doss 1 kwietnia 1942 roku dołączył do Armii Stanów Zjednoczonych. Nie spodziewał się wtedy, że trzy i pół roku później stanie na dziedzińcu Białego Domu i otrzyma najwyższe odznaczenie swojego kraju. Z 16 mln żołnierzy walczących podczas II wojny światowej, tylko 441 otrzymało Medal Honoru. Jeden z nich znalazł się na szyi młodego adwentysty dnia siódmego, który w czasie całej swojej służby nie tylko nie zabił ani jednego człowieka, ale też odmówił noszenia broni, pracy w sobotę oraz spożywania posiłków niewegetariańskich.

Dokładnie 71 lat temu, 12 października 1945 roku, prezydent Harry Truman serdecznie ściskał dłoń Desmonda Dossa. Powiedział mu wtedy: „Naprawdę na to zasługujesz. Uważam, że wręczenie ci Medalu Honoru jest większym zaszczytem, niż bycie prezydentem”. Co doprowadziło młodego, szczupłego Amerykanina do Białego Domu?

Sumienie nie pozwala

Gdy Japończycy zaatakowali Pearl Harbor, Doss pracował w stoczni marynarki wojennej. Od swojego przełożonego dostał propozycję odroczenia służby wojskowej. – Chciał jednak ryzykować swoje życie na linii frontu, aby obronić pokój – opowiada dr Charles Knapp, prezes Desmond Doss Council, instytucji dbającej o dziedzictwo żołnierza. – Pragnął zostać sanitariuszem i spodziewał się, że jego status obdżektora uchroni go od noszenia broni – dodaje. Do armii wstąpił jako ochotnik.

Obdżektor (ang. conscientious objector) to osoba odmawiająca odbycia obowiązkowej służby wojskowej z powodów religijnych, moralnych lub etycznych. Mimo tego statusu przyznanego Dossowi przez rząd USA, podczas szkolenia wojskowego wielu żołnierzy nie akceptowało jego decyzji. Spotkał się z napiętnowaniem. W swoim baraku usłyszał: „Doss, jak tylko pójdziemy na wojnę, sam dopilnuję, byś nie wrócił z niej żywy”. Dowódcy również chcieli się go pozbyć z armii. Zastraszali go, obrażali, przydzielali dodatkowe ciężkie prace i wmawiali mu chorobę psychiczną. W końcu postawili go przed sądem polowym za niewykonanie rozkazu noszenia broni. Nie zdołali jednak wydalić szeregowca z armii. Jak mówi dr Knapp, który osobiście poznał Dossa: – Wierzył w to, że jego obowiązkiem było posłuszeństwo wobec Boga oraz służba swojemu krajowi – właśnie w takiej kolejności. Niezachwiane przekonania były dla niego najważniejsze – wspomina.

Dzieciństwo

Desmond został wychowany w religijnej rodzinie w Lynchburgu (stan Wirginia). Należał do chrześcijańskiego Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego, który swoje zasady opiera w całości na Piśmie Świętym. Wiernie stosował je w swoim życiu – w tym odróżniającą od większości religii naukę o święceniu soboty jako siódmego dnia tygodnia (stąd nazwa Kościoła). Właśnie w soboty uczęszczał do Kościoła i wstrzymywał się od wszelkiej pracy – lata później o to samo poprosił w wojsku.

Ojciec Desmonda (który nie był wówczas członkiem Kościoła) zakupił na aukcji duży obraz przedstawiający Dekalog w formie kolorowych ilustracji. Obok słów: „Nie zabijaj” narysowany był Kain, stojący nad ciałem swego martwego brata Abla, którego zamordował. Patrząc na ten obraz Desmond przyrzekł sobie, że nigdy nie odbierze nikomu życia. – Nasz Kościół nie zakazuje wykonywania konkretnych zawodów ani tym bardziej nie zniechęca do służenia swojemu krajowi. Jednak ponieważ Jezus Chrystus przyszedł na świat nie po to, by niszczyć ludzkie życie, ale aby je ratować, zachęcamy do nieangażowania się w bezpośrednią walkę – tłumaczy Jarosław Dzięgielewski, przewodniczący Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego w Polsce.

Młody Doss marzył o tym, aby w przyszłości pomagać ludziom. Nie miał jednak ani sprecyzowanych planów, ani pieniędzy na studia. Pracował fizycznie najpierw w swoim mieście, potem w największej stoczni w tamtej części USA. Swoją przyszłą żonę poznał w specyficznych okolicznościach: sprzedawała religijną gazetę w jego miasteczku. Kilka dni później spotkał ją w kościele i zaprosił na rodzinny obiad.

Ślub z Dorothy wziął już podczas swojej służby w wojsku, kiedy udał się na przepustkę.

Służba wojskowa

Choć film „Przełęcz ocalonych” przedstawia tylko jedną walkę z udziałem Dossa, w rzeczywistości podczas II wojny światowej służył na wyspach Guam, Leyte i Okinawa. Podczas każdej z tych wojskowych operacji wykazywał się nadzwyczajnym oddaniem dla swoich towarzyszy walki. W maju 1945 roku, gdy niemiecki Wehrmacht poddawał się, na drugim końcu świata japońskie wojska zaciekle broniły ostatnich punktów, w tym Skarpy Meada. Oddział Desmonda raz po raz próbował zdobyć tę skalną ścianę, którą żołnierze nazywali Hacksaw Ridge. Po tym, jak kompania zabezpieczyła szczyt urwiska, została zaskoczona gwałtownym kontratakiem sił japońskich. Oficerowie zarządzili natychmiastowy odwrót. Wszyscy żołnierze momentalnie ruszyli w stronę stromego urwiska, aby ratować swoje życie. Wszyscy oprócz szeregowca Desmonda Dossa. Właśnie ta historia zobrazowana została przez Mela Gibsona. W sobotę 5 maja 1945 roku Doss samotnie uratował przynajmniej 75 ludzi, przenosząc ich do skraju skarpy, a stamtąd spuszczając na prowizorycznych noszach wykonanych z liny. – Właśnie o takiej postawie czytał w swojej Biblii, ofiarowanej mu przed powołaniem do wojska przez żonę Dorothy: po pierwsze pomagać. Nawet w niesprzyjających okolicznościach, nawet w swoje święto. Doss ratował nie tylko kolegów ze swojej kompanii – opatrzył też kilku Japończyków! – opowiada pastor Dzięgielewski z Kościoła adwentystycznego.

Kilka dni później, podczas nieudanego nocnego natarcia, Desmond został kilkukrotnie ranny. Ukrywając się wraz z dwoma strzelcami w leju po wybuchu, pod jego stopami wylądował japoński granat. Eksplozja odrzuciła go, a odłamek granatu wbił się w jego nogę i biodro. Desmond opatrzył swoje rany. Podczas próby oddalenia się na bezpieczną odległość został postrzelony w ramię przez snajpera. To był koniec dzielnej służby medyka. Nim jednak został zniesiony z pola walki nalegał, aby w pierwszej kolejności użyto jego noszy do pomocy innemu rannemu.

Choroba i śmierć

Przed zwolnieniem ze służby w 1946 roku u Desmonda rozwinęła się gruźlica, przez którą następne sześć lat musiał spędzać w szpitalach. Zimne, wilgotne i bezsenne noce oraz brodzenie w zabłoconych okopach na wyspach Pacyfiku zebrały w końcu swoje żniwo. W miarę postępowania choroby okazało się, że jego lewe płuco musiało zostać operacyjnie usunięte razem z pięcioma żebrami. Przez całe swoje późniejsze życie radził sobie z jednym płucem. W końcu i ono zawiodło. W wieku 87 lat, 23 marca 2006 roku, Desmond Doss zmarł po hospitalizacji na skutek problemów z oddychaniem. Został pochowany na Cmentarzu Narodowym w Chattanooga (Stan Tennessee).

Dorothy, chorująca na raka żona Dossa (ta, która wręczyła mu Biblię), zmarła w wypadku samochodowym spowodowanym przez Desmonda w 1991 roku. Jego druga żona, Frances M. Doss, opisała historię nietypowego bohatera wojennego w książce „Szeregowiec Doss” (w Polsce wydana w 2016 roku przez Wydawnictwo Znaki Czasu).


Fot: Desmond Doss Council/DesmondDoss.pl



Dzisiaj
Piątek 29 marca 2024
Imieniny
Marka, Wiktoryny, Zenona

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl


OtoWroclaw.com © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl