Po godzinie 16.00 oficer dyżurny wrocławskiej straży odebrał telefon ze zgłoszeniem pożaru. Na miejsce wysłanych zostało łącznie siedem jednostek gaśniczych. Jak się okazało – w płomieniach stało poddasze jednej z kamienic. – Warunki były wyjątkowo niesprzyjające – opowiada rzecznik wrocławskiej straży Remigiusz Adamańczyk. – na poddaszu panowała bardzo wysoka temperatura, niezwykle silne było również zadymienie. Do źródła ognia strażakom udało się dotrzeć dopiero po ponad godzinie akcji.
Ewakuowanych zostało około 50 mieszkańców kamienicy – wszystkich umieszczono w specjalnych autobusach zastępczych, tak aby mogli przeczekać zarówno akcję gaśniczą, jak i przetaczającą się nad Wrocławiem ulewę i burzę. Remigiusz Adamańczyk kontynuuje relację: - podczas akcji dwóch strażaków źle się poczuło, obaj zostali więc zwolnieni. Na szczęście szybko wrócili do formy.
Znacznie poważniej wyglądał wypadek trzeciego strażaka, na którego spadły elementy palącego się stropu kamienicy. Mężczyznę odwieziono do szpitala, gdzie poddany został obserwacji. Na szczęście również on wypisany został bardzo szybko.
Łącznie w płomieniach stało około 100 metrów kwadratowych poddasza. Obecnie trwają czynności mające ustalić przyczyny pożaru. – Znaleźliśmy różnego rodzaju przedmioty, w tym wypalone świeczki – mówi Adamańczyk. – Niewykluczone więc, że doszło do zaprószenia. Na oficjalny komunikat w tej sprawie będziemy musieli jednak jeszcze poczekać – kończy rzecznik wrocławskich strażaków.