Zgodnie z przewidywaniami drugie spotkanie rywalizacji Ślęzy z MKS-em było bardzo zacięte i wyrównane. Znów też dominowała obrona i oba zespoły miały niemałe problemy ze zdobywaniem punktów. Pierwsza kwarta to gra kosz za kosz, przerywana stratami i niecelnymi rzutami jednych i drugich. Po dziesięciu minutach minimalnie lepsze były wrocławianki (15:14).
Drugą część gry lepiej rozpoczęły miejscowe. Po kwadransie rywalizacji MKS prowadził 23:17. Straty po stronie wrocławskiej natychmiast jednak odrobiły Amerykanki – Chay Shegog, a przede wszystkim Marissa Kastanek. Gdy punkty dołożyła Katarzyna Krężel, zrobiło się 29:23 dla Ślęzy. Jeszcze przed przerwą Agnieszka Majewska i Agnieszka Skobel skróciły dystans i na półmetku było 29:27 dla wrocławianek.
Trzecia kwarta także nie przyniosła przełomu. Najwyższe prowadzenie Ślęzy w tej części gry to sześć oczek (46:40). Przed decydującą odsłoną meczu wszystko było jeszcze możliwe. Wrocławianki prowadziły, ale tylko 46:42.
Sprawa zwycięstwa zaczęła się klarować po rozpoczęciu czwartej kwarty. Po pięciu minutach było już 57:46 dla Ślęzy. Wtedy jednak MKS zerwał się do jeszcze jednego ataku. W efekcie polkowiczanki wygrały kolejny fragment gry aż 13:0 i objęły prowadzenie 59:57. Jak się jednak później okazało, miejscowe nie zdobyły w tym spotkaniu więcej punktów. Wygraną Ślęzie dały „trójka” Agnieszki Kaczmarczyk oraz skuteczne rzuty wolne Sharnee Zoll i Marissy Kastanek.
Brąz wywalczony w tym sezonie to dziewiąty medal w historii sekcji koszykówki Ślęzy. Wrocławianki mają w swojej kolekcji jedno złoto, cztery srebra i cztery trzecia miejsca.
Po meczu powiedzieli:
Algirdas Paulauskas (trener Ślęzy Wrocław): - Obie drużyny zasłużyły na medale. Sytuacja zmieniała się dziś jak w kalejdoskopie. Kilka razy goniliśmy wynik, kilka razy byliśmy gonieni. Bardzo dziękuję wszystkim kibicom, zawodniczkom, ludziom w klubie. To był trudny sezon. Wszystko w klubie funkcjonowało naprawdę na wysokim poziomie. Jest medal. Teraz czas na świętowanie.
Sharnee Zoll (zawodniczka Ślęzy Wrocław): - Cieszę się, że mamy medal. Pierwszy dla Ślęzy po 14 latach. To wielka sprawa. Nasz zespół rozegrał w półfinale i o trzecie miejsce siedem bardzo trudnych meczów. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty, a teraz czas na imprezę.
Vadim Czeczuro (trener MKS-u Polkowice): - Gratuluję brązowych medali Ślęzie Wrocław. To był mecz walki, w końcówce zabrakło trochę zimnej krwi. Dziękuję kibicom, moim dziewczynom, działaczom za cały sezon, który był udany. Praktycznie cały czas mieliśmy kłopoty zdrowotne. Mimo tego zrobiliśmy dobry wynik. Gratuluję Ślęzie medali i do zobaczenia w przyszłym sezonie.
Agnieszka Majewska (zawodniczka MKS-u Polkowice): - Gratulacje dla Ślęzy. Dzisiejszy mecz był bardzo trudny, kosztował wiele zdrowia. Dziękuję mojemu zespołowi, kibicom. W sporcie tak już jest, że jedni musza przegrać, aby inni cieszyli się ze zwycięstwa. Dziś padło na nas. Szkoda. Cały sezon był bardzo ciężki. Dziś z powodu kontuzji nie mogły zagrać trzy podstawowe zawodniczki. Każda z nich mogła rozstrzygnąć ten mecz. Żal przegranej, bo mieliśmy swoje szanse.
MKS Polkowice – Ślęza Wrocław 59:64 (14:15, 13:14, 15:17, 17:18)
MKS: Agnieszka Skobel 16 (2), Nikki Greene 14, Nicole Michael 11 (2), Corin Adams 7 (1), Angelika Stankiewicz 6, Agnieszka Majewska 4, Roksana Schmidt 1, Yurena Diaz.
Ślęza: Marissa Kastanek 20 (4), Agnieszka Kaczmarczyk 10 (2), Sharnee Zoll 10, Chay Shegog 8, Agnieszka Śnieżek 7 (1), Katarzyna Krężel 5 (1), Magdalena Leciejewska 4, Egle Sulciute.
Stan rywalizacji: 2-0 dla Ślęzy, która zdobyła brązowy medal.