Ostatni i decydujący mecz tej serii okazał się najgorszy w wykonaniu Ślęzy. Jak dotąd rywalizacja wrocławsko-krakowska była niezwykle wyrównana. Nie dość, że każda z drużyn wygrała po dwa spotkania, to do tego zdobyła taką samą liczbę punktów
W niedzielę Wisła Can-Pack zaczęła od mocnego uderzenia w ataku. Już w pierwszej kwarcie „Biała Gwiazda” zdobyła aż 21 punktów. Ślęza słabo broniła, ale nie najgorzej radziła sobie w ofensywie. W efekcie tego po 10 minutach wrocławianki przegrywały tylko 16:21. Im dłużej jednak trwało to spotkanie, zarysowywała się coraz wyraźniejsza dominacja aktualnych mistrzyń Polski.
Druga kwarta była najgorsza w wykonaniu przyjezdnych. Zdobyły tylko siedem punktów, a Wisła odskoczyła na 17 (40:23 do przerwy). Miejscowe zdobywały kosze na wiele sposobów, a Ślęza miała olbrzymie problemy ze skutecznością.
Po zmianie stron wrocławianki na moment zeszły na 12 oczek straty, ale – jak się później okazało – na więcej nie było je stać. Wisła szybko wróciła do właściwego rytmu gry i jej przewaga znów zaczęła rosnąć. Ostatecznie krakowianki wygrały 70:44 i w finale zmierzą się z Artego Bydgoszcz.
Ślęzie pozostaje walka o brąz z MKS-em Polkowice. Rywalizacja toczyć się będzie do dwóch zwycięstw. Pierwszy mecz w sobotę (30 kwietnia) we Wrocławiu. Drugie spotkanie 4 maja w Polkowicach, ew. trzecie 6 maja, ponownie we Wrocławiu.
Wisła Can-Pack Kraków – Ślęza Wrocław 70:44 (21:16, 19:7, 12:9, 18:12)
Wisła Can-Pack: Yvonne Turner 20 (2), Justyna Żurowska-Cegielska 14, Laura Nicholls 10 (1), Cristina Ouvina 10 (1), Denesha Stallworth 9, Magdalena Ziętara 7, Agnieszka Szott-Hejmej, Karolina Wilk.
Ślęza: Katarzyna Krężel 10, Agnieszka Śnieżek 10 (2), Chay Shegog 9, Sharnee Zoll 7, Agnieszka Kaczmarczyk 3 (1), Marissa Kastanek 3, Egle Sulciute 2, Magdalena Leciejewska.
Stan rywalizacji: 3-2 dla Wisły Can-Pack, która awansował do finału.
Po meczu powiedzieli:
Algirdas Paulauskas (trener Ślęzy Wrocław): - Byliśmy dziś cieniem samych siebie. Wisła zagrała bardzo dobre zawody, zarówno w obronie, jak i w ataku. Nam natomiast nic nie wychodziło. Taki dzień… Te dwie drużyny stworzyły dobrą „imprezę”. Było pięć meczów, to dobra promocja żeńskiej koszykówki. Za dziś musimy przeprosić kibiców, bo przejechali niemała drogę i byli pełni nadziei na dobry wynik.
Katarzyna Krężel (zawodniczka Ślęzy Wrocław): - To nie był nasz dzień. Wiadomo było, że ta konfrontacja wyłoni drużynę, która awansuje do finału. Nie ukrywam, że miałyśmy na to smaka po wygraniu dwóch meczów z Wisłą. Ktoś musiał jednak przegrać i niestety byliśmy to my. Miałyśmy bardzo słabą skuteczność w rzutach z gry i to na pewno wpłynęło na naszą porażkę. Dziękuję kibicom, że przyjechali do Krakowa i byli dla nas wsparciem. Obiecuję, że w meczach z Polkowicami zostawimy serce na boisku i będziemy walczyć o medal.