Całe wrocławskie rodziny, a także mieszkańcy okolicznych gmin przyjeżdżali na zakupy do Marino. Można tam było kupić wiele rzeczy, przede wszystkim dominowały jednak artykuły spożywcze i odzieżowe. Hossa trwała kilka lat. Do momentu, aż w okolicy powstały inne hipermarkety – Leclerc i Korona. Wtedy klienci coraz rzadziej odwiedzali Marino, które – co ciekawe - należało w całości do polskich właścicieli. W końcu centrum upadło.
Marino zwabi klientów?
Na jesień Marino ma znowu otworzyć swoje podwoje. Nowy właściciel postanowił, że obiekt będzie gruntownie zmodernizowany. W środku znajdziemy ok. 90 sklepów, które określane są mianem "średniej i wyższej półki". Oprócz tego będzie Tesco. Czy to wystarczy, aby do Marino znowu tłumnie ściągali klienci? Zdaniem inwestorów – tak.
– Chcemy wypełnić lukę, która jest na północy miasta. W tamtym rejonie nie ma większego wyboru. Leclerc pęka w szwach, a Korona jest przecież bardziej na wschód. Liczymy, że oprócz wrocławian odwiedzać nas będą także mieszkańcy pobliskich gmin, np. Trzebnicy, ale też z dalszych miejscowości na północ od Wrocławia – tłumaczy Dorota Beltrani z RE Investment prowadzącej kompleksowy nadzór inwestorski nad modernizacją i komercjalizacją CH Marino.
Kolejny hipermarket
We Wrocławiu mamy już kilkanaście hipermarketów – centrów handlowych. W każdym, oprócz dużego sklepu spożywczego można zrobić zakupy w przeróżnych sklepach odzieżowych, drogeryjnych, RTV i innych. I w każdym z tych centrów zawsze jest sporo ludzi. Prawdopodobnie więc, Marino także znajdzie swoich klientów.
***
Inwestorem jest Rafael Investment powiązana z grupą kapitałową GANT SA, a generalnym wykonawcą prac BUDOPOL Wrocław. Mimo że Marino leży na obrzeżach miasta, to należy pamiętać o planowanej obwodnicy śródmiejskiej i autostradowej, która przyczyni się do rozwoju tego regionu, a już teraz – dzięki przebudowie ul. Legnickiej dojazd z centrum do Marino trwa max. 10 min.