Po raz kolejny duży wpływ na końcowy rezultat miały dwie najbardziej doświadczone koszykarki Ślęzy: Joanna Czarnecka (16 punktów i 8 zbiórek) i Małgorzata Chomicka (11 punktów i 8 zbiórek). Kibice we Wrocławiu byli świadkami kolejnego horroru, podobnie jak w przeszłości zakończonego happy-endem.
„Nie weszłyśmy dobrze w ten mecz, pozwoliłyśmy rywalkom narzucić swój styl gry. Popełniałyśmy bardzo dużo błędów w obronie, a one to wykorzystywały, zdobywały łatwe punkty i tak praktycznie było przez całą pierwszą połowę. W drugiej części gry obudziłyśmy się, pokazałyśmy swój charakter i wygrałyśmy ten pojedynek.” – skomentowała zawody Paulina Kuras, zawodniczka Ślęzy Wrocław.
„Można powiedzieć, że ten serial horrorów trwa. To już czwarta albo piąta jego część w tym sezonie. Mam nadzieję, że teraz horrory już się skończą i będą już tylko filmy spokojniejsze. Zarówno dzisiejsza potyczka z MKK Siedlce jak i kolejny mecz z AZS Lublin to ostatnie przetarcia przed play-off. Cieszę się, że udało nam się wygrać. Pokazujemy, że nie przypadkiem jesteśmy wśród najlepszych drużyn pierwszej ligi” – powiedział po meczu Radosław Czerniak, trener koszykarek Ślęzy Wrocław.
Ślęza Wrocław – MKK Siedlce 61:59 (8:21, 17:19, 20:13, 16:6)
Ślęza: Czarnecka (16), Chomicka (11), Jasnowska (9), Kuras (9), Śnieżek (6), Bandyk (6), Winnicka (4), Łata (0), Czmochowska (0), Stachnik (0).
MKK: Urbaniak (14), Bibrzycka (13), Mukosiej (13), Salska (11), Dobrowolska (3), Niedzielska (3), Chaliburda (2), Krzywoń (0).