Kiedy dojeżdżanie do pracy własnym samochodem ma sens?
Czy to ma jednak sens? W pewnych branżach i na wyższych stanowiskach – owszem. Własny samochód stanowi nieodłączny element pozytywnego wizerunku człowieka je piastującego. Każde zatem odstępstwo od reguły, czyli na przykład skorzystanie z transportu publicznego, może stanowić mocny cios wymierzonym w niego. W takich przypadkach bardziej sensowne wydaje się jednak konstruowanie dojazdów do pracy samochodem, nawet jeśli rachunek ekonomiczny sugeruje nam coś innego (na wyższych stanowiskach pieniądze nie są jednak raczej problemem).
Kiedy dojeżdżanie do pracy własnym samochodem nie ma sensu?
Co stanowi konieczność dla dyrektora czy specjalisty na eksponowanym stanowisku, nie jest jednak obligujące dla przeciętnego Kowalskiego. On bowiem powinien przede wszystkim kierować się rachunkiem ekonomicznym, a nie względami prestiżowymi czy nawet własną wygodą.
A ten nie wygląda, przynajmniej ostatnimi czasy, zbyt optymistycznie dla dojeżdżających własnym samochodem do pracy. Powód takiego stanu rzeczy jest jeden, ale za to zasadniczy i nie do „obejścia”. Ceny paliw. 5-6 złotych za litr bowiem to stawka, która potrafi wydrenować portfel przeciętnego Polaka, zarabiającego zazwyczaj niewiele ponad płace minimalną.
Większe rachunki za paliwo zimą
Wzrost rachunków za paliwo widać zwłaszcza zimą, gdy „przepalamy” jego większe ilości w wyniku zastosowania szerszych niż letnie opon zimowych (jeśli idzie o opony zimowe opinie o ich najbardziej ekonomicznych modelach można znaleźć na dowolnym forum motoryzacyjnym), czy po prostu rozgrzewając silnik przed ruszeniem w trasę. Nie można także zapomnieć o trudniejszych warunkach panujących na drodze o tej porze roku, przez co nasza jazda staje się znacznie mniej płynna, a co za tym idzie bardziej „benzynożerna”.
Wniosek z tego płynie jeden. Jeśli nie jest to absolutną koniecznością (np. z miejscowości, w której mieszkamy, nie możemy dojechać do pracy inaczej jak własnym samochodem), to powinniśmy dobrze policzyć, czy skórka warta jest wyprawki, tzn. czy przez swoje wygodnictwo nie narażamy się na duże koszty, których moglibyśmy uniknąć korzystając z komunikacji publicznej zamiast z własnego samochodu.