Od początku istnienia, czyli od 2009 roku, polubiło go ponad 81 tysięcy osób. Dla porównania, analogiczny fanpage miasta Poznania ma 52 tysiące lajków, Warszawa zebrała 37 tysięcy fanów, Gdańsk niecałe 30 tysięcy, a Kraków zaledwie 15 tysięcy. Czyżby Wrocław był najbardziej lubianym miastem w Polsce?
Pod lupę wzięto jedynie oficjalne strony fanowskie na Facebooku – a więc te, prowadzone przez poszczególne urzędy miejskie i ich biura promocji. Warto przy tym zauważyć, że poza największą liczbą lajków, Wrocławski fanpage może również poszczycić się najwcześniejszą datą założenia, wyprzedzając o ponad pół roku Warszawę. Można zatem powiedzieć, że był on prekursorem promocji polskich miast za pomocą mediów społecznościowych.
- Obecnie promocja coraz częściej przenoszona jest do Internetu, gdzie można dotrzeć do nieograniczonej liczby odbiorców. W przypadku mediów społecznościowych, takich jak chociażby Facebook, głównym celem jest zbudowanie pozytywnego, otwartego wizerunku marki, a także rozpoczęcie dialogu z odbiorcami, aby jak najlepiej poznać ich potrzeby i oczekiwania – mówi Maciej Mormon, CEO w agencji e-marketingowej Amazing Bee.
Jednak jakie znaczenie taka promocja może mieć w przypadku miast? - Przykładowo pozwala to rozpropagować konferencję, galę, czy imprezę cykliczną, docierając do milionów użytkowników. A jeśli wiadomo, że dane wydarzenie cieszy się dużą popularnością, znacznie łatwiej pozyskać na nie sponsorów, co z pewnością jest w interesie zarówno miasta, jak i jego mieszkańców – tłumaczy Mormon. - Oczywiście nie można przyjąć, iż liczba fanów ma bezpośrednie przełożenie na liczbę turystów, czy samych mieszkańców. Jednak z pewnością wpływa na to, jak na Wrocław patrzą inni, a także jest wyrazem sympatii i „lubienia” samego miasta. Jednocześnie, wchodząc na dany fanpage i widząc, ile osób go lubi, trudno oprzeć się myśli „tyle osób nie może się mylić.
