Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Gospodarka – nadchodzi „masakra”?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Według najgorszych przewidywań ekspertów armia bezrobotnych w Polsce może powiększyć się nawet o 400 tysięcy osób.

Finansowa płynność polskich firm pogarsza się bardzo szybko, a najbardziej zagrożona branża to budownictwo - wynika z ostatniego raportu Coface Poland, międzynarodowej firmy zajmującej się oceną ryzyka i koniunktury w gospodarce. W trzecim kwartale 2012 roku Coface zanotował kolejny wzrost liczby i wartości przeterminowanych należności objętych ubezpieczeniem. Oznacza to nic innego, jak szybki wzrost liczby firm, które stają na krawędzi bankructwa lub zmuszone są ją ogłosić.

Prof. Krzysztof Rybiński mówi wręcz o "masakrze w budownictwie". - Czeka nas taka fala upadłości, że przedsiębiorcy z sentymentem będą wspominać najgorsze jak do tej pory lata 2001-2002. Kończą się wielkie inwestycje infrastrukturalne, nabudowano mieszkań, których nikt nie jest w stanie kupić. Nie tylko będą padały takie firmy DSS Hydrobudowa czy PBG, budujące autostrady i stadiony, ale też deweloperzy będą padać jak muchy - prognozuje.

Wzrost trwa nieprzerwanie od trzeciego kwartału 2011 roku, a wartość zgłoszeń w okresie ostatnich trzech miesięcy była ponad dwukrotnie wyższa niż w pierwszym kwartale przedkryzysowego 2008 roku, od którego rozpoczął się znaczący wzrost problemów z terminowym regulowaniem zobowiązań przez firmy.

- W branży budowlanej, która stanowi motor każdej gospodarki, pogorszenie płynności jest szczególnie widoczne - mówi Marcin Siwa, dyrektor do spraw oceny ryzyka w Coface Poland.

Dynamika upadłości w budowlance rośnie, co zdaniem Siwy, jest bardzo złym prognostykiem dla pozostałych branż, szczególnie blisko związanych z budownictwem, takich jak branża stalowa, elektrotechniczna, czy meblarstwo. - Rosnące zatory płatnicze, wzrost cen materiałów budowlanych, niekorzystnie podpisywane kontrakty zbierają teraz swoje żniwo. Już obecnie upadłości w tej branży stanowią 24 procent wszystkich bankructw w Polsce. Problem sektora budowlanego może się jeszcze nasilić zimą i wiosną, gdy prace budowlane w dużym stopniu zostaną ograniczone - tłumaczy ekspert.

- Mijający 2012 rok już na pewno będzie najgorszym pod względem upadłości od kilku lat i wszystko wskazuje na to, że tendencja wzrostowa szybko się nie odwróci. W ostatnim kwartale tempo wzrostu utrzyma się na poziomie około 20 procent, co oznacza, że łącznie w tym roku możemy się spodziewać do 900 bankructw - podsumowuje Marcin Siwa. Jeżeli ta dynamika się utrzyma w przyszłym roku liczba bankructw znacznie przekroczy tysiąc.

Przed kolejną, wielką falą plajt w 2013 roku ostrzega też Szymon Hajduk, dyrektor Departamentu Kredytów Korporacyjnych w Nordea Bank Polska. - Możliwa jest druga fala upadłości wynikająca z niskiego popytu na usługi budowlane. Firmy są przygotowane do racjonalizacji zatrudnienia - mówi ekspert.

Według ekspertów Coface jest duże prawdopodobieństwo, że do bankrutujących firm budowlanych mogą w przyszłym roku dołączyć deweloperzy. Ich zdaniem Polacy chcą kupować nieruchomości, jednak ostre regulacje kredytowe zmniejszają liczbę potencjalnych klientów deweloperów, którzy zresztą też mają problemy z bankami.

Ponadto, deweloperzy mając w swoich portfelach już zrealizowane inwestycje oraz kontynuując te rozpoczęte, decydują się na kolejne obniżki cen, co w praktyce nie zmienia popytu. Duża część inwestycji realizowana jest na kredyt, a ten trzeba bankowi regularnie spłacać. Przyszły rok w branży budowlanej i w sektorach z nią związanych będzie rokiem wyprzedaży i przejęć.

Rząd Donalda Tuska wciąż trzyma się prognozy wzrostu PKB na poziomie 2,2 procent w 2013 roku i stopy bezrobocia, która nie powinna być wyższa niż 13 procent. Wielu ekonomistów i ekspertów nie podziela jednak tego optymizmu.

PKB Polski wzrośnie w przyszłym roku najwyżej o dwa procent, a bezrobocie sięgnie 13,6 procent - przewidują eksperci Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową. - Czekają nas trzy kolejne kwartały, kiedy to tempo wzrostu gospodarki będzie coraz wolniejsze - przewiduje Marcin Peterlik z IBnGR.

Prognozy w zrostu bezrobocia innych ekonomistów są jeszcze bardziej pesymistyczne. Prof. Marian Noga mówi, że jeszcze w listopadzie i grudniu może przybyć około 80 tysięcy nowych bezrobotnych. - Bezrobocie wyniesie 14 procent i na tym się nie zatrzyma - ostrzega Noga. Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC ostrzega, że bezrobocie na koniec przyszłego roku może wzrosnąć nawet do blisko 15 procent. To, że czarny scenariusz już się urzeczywistnia, widać po najnowszych danych.

Z danych GUS wynika, że we wrześniu bezrobocie wyniosło 12,4 procent, a bez pracy było blisko dwa miliony Polaków. Wzrost stopy bezrobocia do 13 procent, jak optymistycznie zakłada rząd, oznacza 100 tysięcy dodatkowych osób na bruku. W najbardziej czarnych prognozach - 15-procentowego bezrobocia - rzeszę osób bez pracy zasiliłoby nawet 400 tysięcy Polaków.

Andrzej Zwoliński, Money.pl


Andrzej Zwoliński



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl