Nie ma potwierdzenia, jak podejrzewano wcześniej, że był to gaz pieprzowy.
- Substancja, którą rozpylono w powietrzu powodowała lekkie drapanie w gardle i podrażnienie śluzówek, jednak są pewne procedury, do których musimy się stosować – wyjaśnia dyrektor szkoły Jolanta Węglowska. – Musieliśmy powiadomić o zdarzeniu wszelkie służby.
Do szpitala zostało odwiezionych karetkami 12 uczniów, z czego 8 zostało już odebranych przez rodziców i odwiezionych do domu. Natomiast czworo pozostawiono jeszcze na obserwacji. Lekcje były kontynuowane w salkach katechetycznych zaprzyjaźnionej parafii p.w. św. Ignacego Loyoli przy ul. Stysia.
- Szkoła jest w dalszym ciągu wietrzona, musimy dmuchać na zimne – dodała dyrektorka.
Nie wiadomo jeszcze, kto był sprawcą głupiego żartu. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że był to któryś z uczniów, gdyż szkoła ma ochronę, jest monitorowana i nikt z zewnątrz nie mógł się tam dostać.