W uroczystości wzięli udział m.in. prezydent Rafał Dutkiewicz, wiceprezydenci, radni oraz przedstawiciele świata nauki i biznesu. Spotkanie poprowadzili Maria Zawartko i Jerzy Skoczylas a na scenie wystąpili m.in. Bente Kahan i chór dziecięcy.
Dowiedzieliśmy się też z sondy ulicznej co wrocławianie wiedzą o szacownym jubilacie: - To były więzień Auschwitz, powstaniec warszawski, polityk, minister spraw zagranicznych, doradca prezydenta RP, a w ogóle to bardzo energiczny człowiek – mówili mieszkańcy miasta. Nie zabrakło prezentów i życzeń – również od niemieckich polityków, no i opowieści o związkach profesora z Wrocławiem.
Odbyła się też „Lekcja Bartoszewskiego” poprowadzona przez dziennikarkę TVN Justynę Pochanke, w czasie której Władysław Bartoszewski mówił m.in. o swojej służbie publicznej i przytoczył anegdotkę jak premier Donald Tusk przyszedł do niego i zapytał czy pojedzie gdzieś za pięć miesięcy w jego imieniu, na co odpowiedział, że jak będzie przy życiu to pojedzie, na co premier odpowiedział – „niech Pan mnie nie kokietuje, bo jak minister Boni przychodzi do mnie i chce porozmawiać o sprawach zatrudnienia za 30 lat i męczy mnie, to ja mu kiedyś powiedziałem, słuchaj Michał za 30 lat to ani ty nie będziesz żył ani ja, ale ja ci mogę powiedzieć, że nad twoim grobem przemówi Bartoszewski”.
Następnie głos zabrał prezydent Wrocławia. – Korzenie naszej znajomości sięgają sypialni, nie chodzi jednak o łóżko, chodzi o tapczan. W 1981 roku nasz wspólny przyjaciel Józef Puciłowski, zwany przez Mistrza Diabełkiem Kogutkiem, wstąpił do dominikanów i zostawił mi w spadku mieszkanie. W tym mieszkaniu była sypialnia, a w niej tapczan i on mówił szanuj ten tapczan, bo na nim często, podczas pobytu we Wrocławiu sypiał Władek Bartoszewski – wspominał początki znajomości z czcigodnym jubilatem Rafał Dutkiewicz, a następnie wygłosił fraszkę własnego autorstwa - ”Piękne marzenia małego Władka, to dla badacza jest wielka gratka. Władek reporter, Władek geograf, Władek historii wielki scenograf. Może dlatego, bo tak go znamy, wszyscy my Władka bardzo kochamy. Powtórzcie za mną, dla jubilata, miłosny werdykt całego świata: Władek jest tak kochany, że go wszyscy kochamy. Władek jest tak kochany, że go pokochał naród wybrany. Władek jest tak kochany co mówi nam PIS, że go nie kocha już tylko... kilka osób”.
Władysław Bartoszewski w swoim kilkuminutowym wystąpieniu powiedział, że jest bardzo zaszczycony, wzruszony i usatysfakcjonowany, że mógł przyjechać z żoną do tego najpiękniejszego i najbardziej europejskiego z polskich miast. – Wrocław jest miastem, do którego się tęskni, chętnie by się przyjechało, ale obiecuję, że w tym roku jeszcze przyjadę bo tu w czerwcu będę odbierał jakąś amerykańską nagrodę, a żeby było zabawnie to Muzeum Holokaustu przyznało mi jakąś nagrodę życiową, którą będą wręczali 23 kwietnia 2013 roku, a więc mam zobowiązania, żeby dożyć i spotkania we Wrocławiu mi w tym pomogą – zażartował na koniec profesor.
Oczywiście nie zabrakło wielkiego tortu urodzinowego, a cała impreza zakończyła się wernisażem wystawy w kamienicy Pod Złotym Słońcem, na której można zobaczyć część zbiorów bogatego archiwum, które prof. Bartoszewski podarował Ossolineum - w tym książek, plakatów, ulotek, unikatowych materiałów z okresu okupacji oraz prac magisterskich pisanych pod jego kierunkiem.