Bastion Ceglarski znajduje się między Panoramą Racławicką, a Muzeum Narodowym. Przez wiele lat obiekt niszczał i straszył wyglądem.
W latach 80. prace archeologiczne prowadziła Politechnika Wrocławska, która prawdopodobnie z braku pieniędzy zaprzestała prac. Rok temu ruszył remont, którego celem jest zagospodarowanie miejsca.
- Zanim do podziemi weszli archeolodzy ekipy porządkowe wywiozły stąd nich tony butelek, śpiworów i strzykawek. W kazamatach nocują nietoperze, dlatego wszystkie prace były nadzorowane prze chiropterologów - informuje Izabela Wąs z Zarządu Zieleni Miejskiej.
Rok temu ekipy archeologów przeczesały kilkutonową hałdę ziemi, w której znajdowały się resztka piaskowca z napisami w języku niemieckim oraz fragmenty murów. Znaleziono też elementy działobitni (stanowisko baterii armat) oraz różnego kalibru kule do dział.
- Kule nie miały prochu w środku i miały być prawdopodobnie granatami, które napełnia się bezpośrednio przed użyciem. Amunicję przekazano do Muzeum Historycznego. Teren przy Wzgórzu Polskim sprawdzili wykrywaczami saperzy - opowiada dr Tomasz Borkowski, archeolog.
Bastion składa się z kilku łukowych sal połączonych ze sobą korytarzami. Prowadzą do niego 4 wejścia. Najdłuższy tunel od strony Muzeum Narodowego służyły do transportu prochu, armat i urządzeń rusznikarskich. W fortyfikacji mogło przebywać kilkuset żołnierzy.
- Tak naprawdę nikt nie wie, co dokładnie znajdowało się w poszczególnych salach. Niewiele na ten temat mówią źródła historyczne - dodaje Izabela Wąs.
Budowę Bastionu Ceglarskiego rozpoczęto we wczesnym średniowieczu. Celem była ochrona miasta przed wrogiem. Lufy armat były skierowane w bramę wjazdową, w okolice mostu i Odry. Po 1807 roku fort zamieniono na wzgórze widokowe, które weszło w skład promenady spacerowej. Podziemia zasypano. Magazyn prochu i stanowiska ogniowe zlikwidowano.
Podczas II wojny światowej w bastionie działał szpital polowy.
Więcej o fortyfikacji i Wzgórzu Polskim przeczytasz w najnowszym numerze Tygodnika Wrocławskiego.