Pomimo bardzo niesprzyjającej aury, wrocławianie tłumnie towarzyszyli aktorom na całej trasie, przystrojeni w królewskie korony, które rozdawano pod kościołem NMP na Piasku. Przy śpiewie kolęd i pastorałek uczestnicy orszaku przeszli ulicami Piaskową, św. Katarzyny i Oławską by na wrocławskim Rynku oddać pokłon świętej Rodzinie i Prawdziwemu Królowi. Na drodze orszaku do stajenki pojawiało się wiele przeszkód: dwór Heroda, który namawiał do pozostania na imprezie na jego dworze czy diabły, które namawiały do pójścia na wyprzedaże albo grilla. Czarcie kuszenia, dzięki drużynie aniołów, nie trafiły jednak wrocławianom do serca i wspólnie doszli do wrocławskiego Betlejem. Niestety, tej radosnej atmosfery, nie podzielał jeden z wielbłądów. Od połowy drogi królowie musieli iść piechotą, a jeden z nich, uszkodzony przez rozsierdzone zwierzę, został zastąpiony przez dublera.
Na Rynku w stajence czekała już święta rodzina, której Kacper, Melchior i Baltazar złożyli pokłony oraz przekazali dary - złoto, mirrę i kadzidło. Biskup Andrzej Siemieniewski poprowadził modlitwę Anioł Pański i pobłogosławił wszystkich przybyłych. Głos zabrał również wiceprezydent Wrocławia Maciej Bluj, dziękując wszystkim za liczne przybycie. Czterotysięczny tłum świetnie się bawił w strugach coraz mocniej padającego deszczu, wykorzystując ostatnie chwile w tym roku na śpiewanie kolęd.