Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Dziwny jest ten świat

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Wojna ich rozdzieliła. On trafił do więzieniu, ona z dziećmi pojechała na ziemie odzyskane. Odnaleźli się dopiero po dwóch latach... w tym samym mieście przy tej samej ulicy. Zrządzenie losu? Przypadek?

60 lat temu po raz pierwszy zobaczył Polskę - wtedy jeszcze PRL. Miał 11 lat. - Przyjechaliśmy 1 grudnia 1946 roku o piątej rano. W pociągu byliśmy jedyną rodziną jadącą w ramach przesiedlenia. Wysiedliśmy na Dworcu Nadodrze, który w 1946 roku jako jedyny przyjmował pociągi osobowe - wspomina Leon Szkut, emerytowany inżynier.

Wrocław powitał ich śniegiem i trzaskającym mrozem. - Mama pobiegła rano do Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, bo tam dawali żywność i ubrania z paczek UNRRY. Marzyliśmy z bratem o  wojskowych zielonych płaszczach i czekoladzie. Ale mama wróciła z PUR-u tylko z jedną sukienką i dwiema chusteczkami.

Dziecięce marzenia spełzły na niczym.

Przyjechali we czwórkę: matka z trojgiem dzieci. W PUR-ze przy ul. Paulińskiej dostali tylko dwa łóżka. Jakoś się pomieścili, bywało już gorzej. Teraz najpilniejszą sprawą stało się znalezienie ojca, którego nie widzieli dwa lata.

Tymczasem ojciec, Władysław Szkut, przez 18 miesięcy siedział w więzieniu śledczym. Zarzucono mu współpracę z Niemcami i zastrzelenie trzech osób, w tym Polaka - księdza Wieliczko. Dostał karę śmierci.


Matka i ciotka Leona Szkuta

Cudem ocalony

W czasie śledztwa był katowany. Z bólu na dwa tygodnie stracił mowę. Nie chciano mu powiedzieć, kto go oskarżył. Sprawa wyjaśniła się dopiero wtedy, gdy po raz pierwszy dostał paczkę żywnościową od... rzekomo przez niego zastrzelonego księdza Wieliczko. Wtedy też dowiedział się, że donosicielem był człowiek służący w czasie okupacji w niemieckiej policji. Po dwóch tygodniach został oczyszczony z zarzutów i znalazł się na wolności.

- Zamieszkaliśmy przy ul. Daszyńskiego (Cospoth Strasse) 13/11 z ciotką i wujem, których nie widzieliśmy od 1937 roku - opowiada pan Leon.

A mama zaczęła szukać ojca. Pojechała do Białegostoku. Dorożkarz zapytany o pana Szkuta odparł, że zna człowieka, pana Ząbka, który też pracował w ich rodzinnych Baranowiczach. Od pana Ząbka usłyszała jednak, że Władzia już tu nie ma, pojechał do swojej siostry do Zawiercia. W Kromołowie, wiosce w pobliżu Zawiercia odnalazła siostrę męża, Helenę Gzieło. Ostatni raz widziały się przed wojną. Ale i tu nie było Władka. Był za to list od niego. List pisany z... Wrocławia. W dodatku z tej samej ulicy, przy której zamieszkała Katarzyna z dziećmi - Daszyńskiego! W liście tym Władek pisał siostrze, że poznał kobietę we Wrocławiu i nie wie co robić, bo koledzy radzą mu „żeby nie wpadł z deszczu pod rynnę”.

Tęga pani nie jest zła

- Mama zasmucona, ale i ucieszona, że w końcu wie, gdzie jest ojciec, wróciła do Wrocławia. Ale na Daszyńskiego 24/10 sama nie chciała pójść. Poszła więc jej siostra, nasza ciotka Lola. Otworzyła jej tęga pani z długimi czarnymi włosami. „Władka nie ma, będzie o piątej”, powiedziała. Ciotka Lola podała swój adres i poprosiła, aby pan Szkut przyszedł do niej po pracy.

Około szóstej rozległo się pukanie. Mama razem z dziećmi schowała się w pokoju. Ciotka otworzyła i wszyscy usłyszeli głos ojca: „Lola?”.

- I wtedy ja, jedenastoletni chłopiec, nie wytrzymałem i wybiegłem z pokoju z okrzykiem „tata!”. Radości nie było końca. Rodzice do tematu z listu - „z deszczu pod rynnę” nigdy nie wracali. A tęga pani z czarnymi włosami okazała się moją matką chrzestną, u której po powrocie z Białegostoku zamieszkał tata.


Leon Szkut ma wiele dokumentów z czasów wojny Fot.WFP

***

Leon Szkut urodził się w 1935 r. w Baranowiczach. Przez lata pracował jako inżynier elektryk we wrocławskim „Zrembie”. Interesuje się genealogią i heraldyką. Odwiedza rodzinne Baranowicze. Od 1969 r. kompletuje kopie map sztabowych całych Kresów Wschodnich. Ma ich 232 sztuki.


Magda Wieteska



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Środa 24 kwietnia 2024
Imieniny
Bony, Horacji, Jerzego

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl