Na manifestację narodowców przyszli sympatycy i członkowie m.in. Narodowego Odrodzenia Polski (NOP), Obozu Radykalno-Narodowego (ORN) i szalikowcy.
- Zazwyczaj nikt z marszu niepodległości nie zakłóca uroczystości, tylko lewacy i dziennikarze, którzy niepotrzebnie nagłaśniają wydarzenia. My nie po to przyszliśmy na dzisiejszy marsz, aby brać udział w zadymie – przekonują Krystyna i Antoni Czarnoccy, wrocławianie, którzy przyszli na manifestację.
Blisko 2 tysiące "patriotów" dwa razy okrążyło Rynek.
- Przyjechały również nacjonalistyczne ruchy z Włoch, Szwecji, Belgii i Hiszpanii. Dla mnie najważniejszym gościem są jednak mieszkańcy Wrocławia. Postulat jest jeden. Czcimy pamięć tych, którzy walczyli za Polskę – uzasadnia Dawid Gaszyński, rzecznik NOP.
Kontrmanifestację zorganizowano na rogu Świdnickiej i Oławskiej, gdzie odbyła się lewicowa pikieta przeciwko "promocji w przestrzeni publicznej treści antysemickich, homofobicznych i rasistowskich" Wzięło w niej udział ok. 200 osób.
- Skupiamy ludzi, którzy chcą zaprotestować przeciwko faszyzmowi i skrajnych ideologii prawicowych. Jednak my jako grupa ludzi nie podpisujemy się pod żadną ideologią – informuje Jacek Stefaniak, organizator pikiety.
Zdaniem narodowców manifestacja jest również sprzeciwem wobec obecnej polityki prowadzonej przez rząd. Po godzinie 18 doszło do starć.
- Pedały, pedały! Jedna Polska niepodległa! Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę! – krzyczeli narodowcy w stronę pikietujących antyfaszystów. W powietrzu latały pochodnie, butelki i race. Policja skutecznie rozdzieliła obie grupy. Co chwilę pod nogami wybuchały petardy. Jeden z dziennikarzy dostał pochodnią w głowę. Wobec najbardziej agresywnych policja użyła gazu pieprzowego.
- Koledzy stali bardzo blisko kordonu policji. Obaj dostali sprayem prosto w twarz. Mają trudności z oddychaniem. Wezwałem już pogotowie – mówił jeden z mężczyzn, który udzielał pomocy.
Po godzinie 19 prawicowa manifestacja zatrzymała się przy pomniku Chrobrego. Stamtąd część osób pojechała na mecz Polska - Włochy.