– To naciągacze – krótko komentuje sprawę Witold Turzański. – Mamy jeszcze wolne mieszkania, więc po co płacić dodatkowe 10 czy 15 tys. zł, jeśli można do nas przyjść i tych „kosztów” uniknąć. Dający podobne ogłoszenia, mają najprawdopodobniej podpisaną deklarację, czyli dokument, od którego można odstąpić bez konsekwencji finansowych w razie, gdy nikt się na ich ogłoszenie nie nabierze. Chętnych prosimy o bezpośredni kontakt z nami.
Podobny problem stanowią próby sprzedaży mieszkań TBS. Są one atrakcyjne, bo za dwupokojowy lokal trzeba zapłacić tylko 138 tys.
– Ten proceder również sprawia nam wiele problemów – dodaje wiceprezes. – Nie można sprzedać mieszkania, które się wynajmuje, gdyż nie jest się jego właścicielem. Potem jest problem, gdy kupiec przychodzi do nas z umową. Niewiele wtedy możemy zrobić. Zalecałbym roztropność przy podejmowaniu takich decyzji. Zawsze również służymy pomocą. Można do nas zadzwonić, a my wyjaśnimy wszelkie nieścisłości.
Wykup mieszkań z TBS stał się możliwy dzięki nowelizacji prawa. 11 października zlikwidowano bowiem zakaz sprzedaży nieruchomości przez towarzystwa budownictwa społecznego i spółdzielnie mieszkaniowe. Jak na razie prawo nie zostało jeszcze opublikowane, dlatego wrocławski TBS jest ostrożny w jakichkolwiek oświadczeniach.
- Na razie obserwujemy sytuację – mówi Witold Turzański. – Bank Gospodarstwa Krajowego nie wypracował jeszcze procedur związanych z wykupem. Wiemy na pewno, że musi minąć 5 lat od momentu postawienia budynku zanim będzie można kupić mieszkanie. Poza tym nie będzie dodatkowych ulg czy preferencji jak w przypadku mieszkań komunalnych.