Na największej wrocławskiej nekropolii rozpoczęto ekshumację ofiar terroru komunistycznego.
W latach 1948-1956 na czterech polach pogrzebano łącznie około 350 osób. W śród nich dziewięćdziesięciu skazano na karę śmierci i stracono. Reszta ofiar zmarła na wskutek chorób lub innych obrażeń, jakich doznała podczas odbywania kary.
- Nasz zespół na jednej z czaszek znalazł ranę postrzałową. W środku znajdował się pocisk kalibru 7,62 najprawdopodobniej od „tetetki”. Przy szczątkach można znaleźć poszczególne guziki od odzieży lub obuwie. Zwłoki były chowane w trumnach drewnianych na głębokości zaledwie metr dwadzieścia – informuje dr Jerzy Kawecki z Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Akademii Medycznej we Wrocławiu.
Instytut Pamięci Narodowej chce zidentyfikować każdą osobę, która została zamordowana i stracona w komunistycznych więzieniach.
- Dziś chodzimy po tych kwaterach i widzimy symboliczne krzyże przepasane biało-czerwoną szarfą. Celem naszych działań jest spowodowanie, aby każdy człowiek miał własny krzyż i tabliczkę z nazwiskiem. Chcemy, aby rodziny mogły zapalić świeczkę w miejscu właściwym, a nie symbolicznym – tłumaczy Krzysztof Szwagrzyk z wrocławskiego oddziału IPN.
Szczątki są dokładnie oglądane i opisywane w zaimprowizowanej sali sekcyjnej na cmentarzu. Pobierane są również próbkę do badań DNA. Badania morfologiczne szkieletów pozwolę określić wiek i płeć ofiar. Jednak w większości przypadków są to mężczyźni. Przeprowadzone zostaną również badania, które pozwolę stwierdzić, na jaką chorobę cierpiał zmarły. Zebrane szczegóły pozwolę szybciej zidentyfikować ofiarę.
Na Cmentarzu Osobowickim więźniów chowano na 4 polach. Na dwóch są już inne pochówki.