Spotkanie od samego początku miało bardzo wyrównany przebieg. Nieco lepiej zaczęli podopieczni trenera Miodraga Rajkovicia, którzy po sześciu minutach prowadzili 15:8. Jak się później okazało, była to największa przewaga, jaką mieli w tym pojedynku gracze WKS-u. Zielonogórzanie jeszcze przed końcem pierwszej kwarty odrobili wszystkie straty i już do ostatniej minuty wynik cały czas oscylował wokół remisu.
Z bardzo dobrej strony w zespole Śląska pokazał się Aleksandar Maldenović. Serbski środkowy w całym meczu zdobył 20 punktów, notując przy tym dobrą, 57-procentową skuteczność. W sytuacjach, gdy nie udawało mu się zakończyć akcji rzutem, wymuszał faule rywali (w sumie sześć).
Niezwykle istotnym ogniwem naszego zespołu był jak zwykle Robert Skibniewski, który zakończył to spotkanie z 16 punktami i 4 asystami. Ale najbardziej efektywnym graczem w ekipie Rajkovicia był Akselis Vairogs. Łotysz spędził na parkiecie 26 minut i zdobył 17 oczek. W tym te bardzo istotne, kiedy Śląsk odrabiał straty. W połowie czwartej kwarty Zastal prowadził już 63:58, jednak dzięki ambitnej postawie wrocławian, którzy walczyli o piłkę nawet w parterze, losy rywalizacji rozstrzygnęły się dopiero w ostatnich sekundach.
Na 11 sekund przed końcem nasz zespół prowadził 69:68, a dwa rzuty wolne wykonywał Mladenović. Niestety, Serb nie trafił ani razu, a w odpowiedzi dwa punkty zdobył Walter Hodge.
Akcja ostatniej szansy, na 3,7 sekundy przed końcem nie przyniosła efektu. Co prawda Mladenović dostał piłkę pod koszem, ale nie zdołał oddać celnego rzutu.
Śląsk Wrocław - Zastal Zielona Góra 69:70 (18:18, 16:18, 19:18, 16:16)
Śląsk: Aleksander Mladenović 20, Akselis Vairogs 17 (2), Robert Skibniewski 16 (2), Qa’rraan Calhoun 8 (2), Paweł Buczak 4 (1), Bartosz Bochno 2, Slavisa Bogavac 2, Paul Graham 0, Piotr Niedźwiedzki 0, Jarosław Zyskowski 0.
Zastal: Walter Hodge 22 (1), Piotr Stelmach 13 (2), Kamil Chanas 10, Gani Lawal 7, Jakub Dłoniak 7, Marcin Flieger 7 (1), Uros Mirković 2, Marcin Sroka 2, Rafał Rajewicz 0.