Członkowie Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej w ten sposób chcieli zwrócić uwagę na, ich zdaniem, traktowanie rowerzystów przez władze miasta jak jak piąte koło u wozu. Sobowtór prezydenta odczytał odezwę do wyborców i rowerzystów, w której kajał się i przepraszał za taki stan rzeczy. Mówił m.in.: (...) proszę o rozgrzeszenie za skandalicznie mały budżet na rowery w bieżącym roku. Jest to niewybaczalny błąd, który nigdy więcej już się nie powtórzy. Chcemy nadrobić ogromne zaległości i naprawić to, co zepsuliśmy. Do tego są potrzebne pieniądze – duże pieniądze, choć w porównaniu z naszymi wydatkami na promocję, czy infrastrukturę dla zmotoryzowanych to niewielka suma. Co więcej, gdy inne potrzeby są jak studnia bez dna, każda złotówka zainwestowana w ruch rowerowy zwraca się trzykrotnie. Dlatego chcemy zacząć rzetelnie promować w zdrowy, ekologiczny i przyjazny dla miasta ruch rowerowy. To jest inwestycja w przyszłość i nie możemy sobie pozwolić na nieinwestowanie w ruch rowerowy.
Później nastąpiła odczytanie siedmiu obietnic, których spełnienie diametralnie poprawiłyby warunki jazdy rowerem po mieście. Znalazły się wśród nich m.in. zwiększenie budżetu na rowery do 30 mln w przyszłym roku; połączenie istniejących tras rowerowych w jeden spójny, sprawny i bezpieczny system; stworzenie planu budowy magistral rowerowych przez miasto - na ulicy Legnickiej, Borowskiej, Powstańców Śląskich, Jedności Narodowej, Trzebnickiej, Wróblewskiego, Krakowskiej i Traugutta; dzięki zwiększeniu budżetu zrealizowanie inwestycji, które są już zaprojektowane, czasami wręcz wraz z pozwoleniem na budowę! Są to między innymi: ulice Grabiszyńska, Ślężna, Mickiewicza, Żmigrodzka, Piaskowa, Sobieskiego, Powstańców Śląskich, czy zjazd z kładki za ZOO, a także zniesienie zakazu jeżdżenia jednośladem po Rynku.