- Po godzinie 11 zostaliśmy poinformowani, że na terminalu leży porzucona paczka – opowiada dyrektor portu lotniczego Dariusz Kuś. – Poprosiliśmy pasażerów o opuszczenie budynku i wezwaliśmy brygadę antyterrorystyczną.
Gdy specjaliści sprawdzili podejrzane zawiniątko, okazało się, że potencjalną bombą jest… pakunek z porzuconą żywnością zawiniętą w folię.
Przerwa w funkcjonowaniu lotniska trwała do godziny 12.45. Spowodowało to opóźnienie o kilkadziesiąt minut startu samolotów do Warszawy, Kopenhagi, Monachium i Frankfurtu.
- Połączenia te kursują systemem wahadłowym – wyjaśnia dyrektor. – Pasażerowie którzy podczas ewakuacji akurat przylecieli poprzednimi rejsami musieli więc spędzić około godziny w samolocie z dala od terminalu.