Negocjacje związkowców z zarządem Przewozów Regionalnych w poniedziałek zostały zerwane, bowiem strony nie doszły do porozumienia w sprawie podwyżek. Kolejarze domagali się podwyżki płac o 280 zł i nie zgodzili się na proponowane 130 zł.
Pociągi stanęły na 2 godziny o 7 rano. Strajkujący związkowcy nie chcieli rozmawiać o swoim proteście. Bardziej rozmowni byli pasażerowie, zwłaszcza że pociągi miały opóźnienia od 60 do 100 minut. A niektórzy o strajku dowiedzieli się dopiero rano, gdy przyszli na pociąg.
- Jest bałagan i zamieszanie. Trzeba stale słuchać informacji o odjazdach z megafonu - powiedziała Anna Gajewska z Wrocławia
Część pasażerów popierała jednak kolejarskie postulaty. - Akcja strajkowa wprowadziła pewną dezorganizację, ale musimy trochę pocierpieć dla dobra sprawy. Uważam, że płace są za małe i należy walczyć o podwyżki – powiedziała pani Iga, jedna z pasażerek z Kudowy Zdroju.
Podobnie uważa Marzena Olbińska z Wrocławia. - Nie przeszkadza mi strajk. Trzeba walczyć o swoje prawa. Jestem dobrze poinformowana, wcześniej była informacja w telewizji, poza tym są ulotki, informacje z megafonów więc nie ma większych utrudnień.