Nieznane, bajeczne dźwięki, kojarzone z odległymi egzotycznymi podróżami, wydobywane były z takich instrumentów jak Santoor, Kamancheh, Tombak oraz Shoorangiz. Pierwsza część koncertu była formą improwizacji, gdzie trójka muzyków prowadziła w iście mistrzowskim stylu rozmowę dźwiękami. Po krótkiej przerwie na scenie pojawiła się wokalista wraz z kolejnym muzykiem. Już w pięcioosobowym składzie zespół dał koncert, który publiczność nagrodziła owacjami na stojąco.
Kilka chwil po tym, jak wybrzmiały brawa w Teatrze Współczesnym, na scenie Teatru Polskiego pojawili się muzycy z 6 różnych państw. Im ciemniej, tym oczy więcej widzą, a serce więcej czuje. Koncert Blind Note rozpoczął się w zupełnych ciemnościach - słychać było muzykę, lecz nie widać było niezwykle utalentowanych wykonawców. Można jednak było mocniej poddać się płynącym ze sceny brzmieniom. Vardan Hovanissian i jego drewniany instrument nazywany duduk przeniósł nas do Armenii. Karima Baggili pokazał piękne aranżacje muzyczne na oud, zwanym także „przodkiem lutni”. Fenomenalnie, na afrykańskiej lutni hołdu, zagrał muzyk rodem z Senegalu- Malick Pathè Sow. Emre Gültekin przedstawił natomiast niesamowite dźwięki lutni perskiej. Oswaldo Hernandez - meksykański muzyk zagrał na kilku instrumentach pochodzących z Ameryki Południowej, między innymi na pandeiro, quatro, bombo, maracas oraz bongo. Natomiast Talike Gelle, wokalistka z Madagaskaru, swoim niezwykle mocnym i głębokim głosem zelektryzowała publiczność. Koncert Blind Note był magiczną i niezwykle pozytywną mieszanką brzmień świata, a wśród zachwyconej publiczności pojawiały się głosy, że był to koncert tego lata.
Ostatnim punktem programu drugiego dnia festiwalu była procesja czarnych masek grupy Mamuthones z Sardynii. W licznej asyście Brave’wiczów, procesja ruszyła z mostu Tumskiego w kierunku Katedry. W rolę Mamuthones wcieliło się sześciu mężczyzn przebranych w ogromne owcze skóry, którzy na plecach nieśli około 30. sztuk bydlęcych dzwonków. Każda z męskich twarzy zakryta była symboliczną, czarną maską. Towarzyszyli im Issohadores - mężczyźni którzy prowadzili pochód, a mając w rękach lassa, wyłapywali spośród tłumu poszczególne osoby. Mamuthones co jakiś czas zatrzymywali się i tańczyli, co wywoływało dźwięki z ich ciężkich dzwonów. Wraz z zakończeniem pochodu przed Katedrą, zakończył się kolejny niesamowity dzień festiwalu.