Zostawianie zwierząt w samochodzie może mieć tragiczne skutki nie tylko latem, lecz również i zimą. Jeden z wrocławian najwyraźniej nie pomyślał o skutkach, kiedy pod koniec listopada zeszłego roku zamknął swojego psa w bagażniku.
- Około północy policjanci zostali wezwani na pl. Grunwaldzki - powiedziała Małgorzata Klaus, rzecznik prasowy prokuratury okręgowej we Wrocławiu. - Okazało się, że na tylnych fotelach w alfa romeo siedzi pies rasy Cane Corso Italiano. Zwierzę szamotało się, szczekało i skamlało. Wezwany na miejsce ślusarz otworzył auto, a pracownik Pogotowia dla Zwierząt przewiózł psa do Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt.
Właściciel auta i psa nie przyznał się do winy. Tłumaczył, że zostawił psa, ale w bagażniku. Dosunął fotel tak, by pies nie mógł wejść do środka auta. Zwierzę musiało jednak uchylić półkę. Oskarżony tłumaczył również że wielokrotnie tak postępował, gdy tylko wychodził na dłużej z mieszkania.
- Zostawianie zwierzęcia w bagażniku zamkniętego auta w w warunkach, które nie pozwalają mu na zachowanie naturalnej pozycji, bez dostępu do wody oraz w temperaturze poniżej 0 stopni C to znęcanie się nad psem - dodaje rzecznik. Teraz właścicielowi grozi kara grzywny, ograniczenia wolności lub nawet więzienia do 1 roku.