Dzisiejszego ranka na wrocławskim Rynku miało zebrać się nawet 500 rodziców z dziećmi. - Skoro miasto nie potrafi zapewnić przedszkoli, to zostawimy dzieci prezydentowi pod opieką - zapowiadali i zwoływali się na protest przez internet. Jeszcze w piątek Jarosław Obremski, wiceprezydent Wrocławia zwołał konferencję prasową, na której przekonywał, że miejsca się znajdą, ale dopiero we wrześniu. To tylko jeszcze bardziej rozsierdziło rodziców. - Mamy czekać, jak na szpilkach do września, chcemy iść do pracy, teraz - mówili.
Miejscy urzędnicy wiedzieli, że zdesperowani rodzice nie odpuszczą, dlatego dziś od samego rana wejścia do urzędu miasta strzegli strażnicy miejscy.
O godz. 10 Sukiennicach pojawili się rodzice z dziećmi. Przyszło raptem 25 osób, jednak nie umniejszyło to skali problemu.
Matki z dziećmi na rękach weszły do sali Klubu Radnego, gdzie czekał na nich wiceprezydent Obremski. Dziennikarzy nie wpuszczono. Po niemal 90 minutach dyskusji zebranie zakończono - bez rezultatów.
- Czy prezydent nie ma dzieci? - pytali dziennikarzy rodzice. - Nie mógł zrozumieć, że jeśli nikt nie zaopiekuje się naszymi dziećmi, nie pójdziemy do pracy, wtedy nie zapłacimy podatków. Przecież przedszkola do najlepsza inwestycja - tłumaczyli.