- Zamiast szpitali niedługo będziemy mieli markety świadczeń opieki zdrowotnej – mówił Zbigniew Zdunek, lekarz, przedstawiciel Polskiej Partii Pracy i Sierpnia '80. - Polityka minister Kopacz i obecnego rządu polega na budowie rynku medycznego, na którym trzeba jak najwięcej zarabiać. Ja nie chcę zarabiać na pacjentach, ja chcę ich efektywnie leczyć.
Związkowcy przekonywali wrocławian, że prywatyzacja i komercjalizacja służby zdrowia doprowadzi w istocie do zapaści całego systemu opieki medycznej. Przedstawiali przykłady patologicznej prywatyzacji i uwłaszczania się na publicznych placówkach zdrowotnych przez działaczy Platformy Obywatelskiej.
- Uważam, że o wiele bardziej efektywna jest nacjonalizacja służby zdrowia, z korzyścią dla pacjenta – dodawał Zbigniew Zdunek.
Pełni nonszalancji
- Bzdura! - oponował Grzegorz, student ekonomii. - Jaka nacjonalizacja? Chcecie powrotu do PRLu? To że obecna forma jest dość kiepska– gdy szpitale i przychodnie są w części państwowe, w części samorządowe, w części prywatne – zależy głównie od sposobów funkcjonowania zarządów i dyrektorów tych placówek. Można się leczyć na wysokim poziomie, dbać o pacjentów i zarabiać pieniądze. Trzeba tylko oddzielić w placówkach menadżerów od lekarzy, a jednocześnie dać im kooperować.
- Lekarze to tylko narzekać potrafią – mówiła Wanda, wrocławianka. - A kto ma wille i piękne samochody? Gadają głupoty, że ich pacjent obchodzi, a obchodzi ich kasa. Gdy okazuje się, że wysycha źródełko w postaci dotacji z góry i jest potrzeba prywatyzacji szpitali – to nagle okazuje się, że za pieniądzem trzeba się trochę nachodzić. A do tego lekarze nie są przyzwyczajeni. Zawsze byli pełni nonszalancji i ignorancji wobec pacjentów, a teraz zasłaniają się ich dobrem – to hipokryzja!
- Ja tam ich unikam jak mogę, trzeba mieć końskie zdrowie, żeby się leczyć – konkludował Damian, student historii.