Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Jedna wielka rozróba

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Juwenalia to święto studentów. Jednak czy ma ono być równoznaczne z horrorem dla innych mieszkańców?
Jedna wielka rozróba
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Jedna wielka rozróba
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Jedna wielka rozróba
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Jedna wielka rozróba
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Juwenalia pełną parą, a część wrocławian modli się o jak najszybszy koniec. Święto studentów przekształciło bowiem miasto w wielką pijacką rozróbę.

Uwaga na kopniaki

Piątek był pierwszym sądnym dniem. Zaczęło się bowiem od marszu studentów z Wybrzeża Wyspiańskiego do centrum. Skutek, być może nie przewidziany przez organizatorów, sparaliżował cześć miasta.

- Przez dobrą godzinę zablokowany był most Grunwaldzki i okolice – zaczął opowiadać pan Artur. - Jechałem akurat z Biskupina do centrum na ważne spotkanie biznesowe i spóźniłem się ponad pół godziny. Coś mnie tknęło, aby wyjechać z domu wcześniej niż normalnie. To skandal, aby nie zważając na nic blokować przejścia i nie zważając na światła na pasach pakować się na przejście. Przecież to można było zorganizować tak, by nie psuć krwi innym.

Na wyspie Piaskowej studenci otrzymali klucz do miasta od prezydenta Rafała Dutkiewicza. Potem zaczął się koncert na wyspie Piaskowej. Jednak rozbawiona, często i zbyt dużymi promilami, brać studencka nie ograniczyła swej zabawy tylko i wyłącznie do tej wyspy.

- Jechałam akurat do kina Helios w piątek wieczorem, gdy nagle wpadłam w sam środek imprezy – powiedziała pani Anna, uczestniczka Nocy Oskarowej. - Pl. Bema wyglądał jak środek najgorszej speluny z Dzikiego Zachodu. Porozbijane butelki, masa pijanych ludzi, chodzących niby bez celu. Jeden z nich, gdy stałam na światłach, wymiotował na trawnik. Jeden samochód przede mną musiał gwałtownie hamować, gdy mu jeden z drugim wbiegli na pasy. Kierowca zamiast przeprosin dostał jeszcze kopniaka w reflektor. Kończyłam studia 10 lat temu – wtedy też mieliśmy Juwenalia, ale czegoś takiego nie pamiętam.

Po piątkowym koncercie „młodzież” rozeszła się do domów. Choć był środek nocy, nie zrobiła tego cicho. - O godz. 3 nad ranem usłyszeliśmy dzikie wrzaski – opowiada pan Marcin, ojciec siedmioletniej Lidki i rocznej Ani. - Mieszkamy na Jedności Narodowej, więc do hałasów jesteśmy przyzwyczajeni. To, co się jednak działo nad ranem w sobotę, trudno nazwać wracaniem do domu po imprezie. To raczej przypominało najazd Hunów. Trzech studentów mieszka pod nami, więc „dogorywali” w mieszkaniu. Niestety nie robili tego cicho. Niewiele myśląc o 6 rano zadzwoniłem do ich drzwi z młodą na rękach. Mój palec długo pozostawał na ich dzwonku. W końcu jeden mi otworzył. Grzecznie zapytałem się czy wszystko u nich w porządku, bo imprezę zrobili w nocy niezłą, a teraz tak cicho. I poprosiłem, aby sprawdził pulsy kompanów czy przypadkiem nie poumierali czy co, bo cisza jak w grobie. I poszedłem do siebie.

Brakuje tylko malarii

Sobota nie przyniosła wytchnienia. Jak napisał jeden z naszych czytelników pod pseudonimem dawniejszy student: „miałam okazję obserwować wczorajsze juwenalia (bachanalia) w okolicach Muzeum Narodowego. Przyszli lekarze, inżynierowie i w ogóle elita intelektualna bawiła się tak, że kibole mogliby się od nich uczyć. Dzikie wrzaski, pijane dziewczyny kucające i sikające na trawnikach bez żadnych zahamowań. Młodzieńcy obsikujący okienka Muzeum, kładący się na zaparkowanych samochodach. Bełkotliwe śpiewy, a po wszystkim morze śmiecia, butelek. \"To my się tak nie darliśmy kiedy wychodziliśmy z wojska\" skomentowali wrzeszczące dziewczyny dwaj przechodzący młodzi ludzie. Czy naprawdę swoboda musi oznaczać kompletny brak hamulców i kultury?. Sobota sprzyjała również grillom. Od mostów warszawskich do mostu Trzebnickiego odbywały się cztery imprezy – każda ze swoim grillem i oczywiście swoim nagłośnieniem. Czy należy dodawać, że muzyka nie była zsynchronizowana nawet pod kątem gatunków?

- Wstyd mi po prostu, bo też jestem studentem – powiedział Stanisław, którego w niedzielny poranek spotkaliśmy na wałach. Jechał rowerem – Zostawione śmieci idą tutaj w kilogramy. Wszystko pewnie tutaj leży. Butelki, opakowania po chipsach i zużyte prezerwatywy. Ech – załamuje ręce.

Postanowiliśmy to sprawdzić. W kwadracie 10 metrów na 10 zaczęliśmy liczyć śmieci: 30 butelek po różnorakich piwach, 5 opakowań po chipsach, stos jednorazowych talerzy ze sztućcami, 4 paczki po papierosach, jeden karton po grillu, masa chusteczek higienicznych, słoik po musztardzie. Taki pas śmieci ciągnie się przez całe wały.

Prawie spokojna niedziela

- Dzisiaj mamy komunię – powiedziała pani Lidka. - Chcieliśmy po mszy iść zrobić zdjęcia na Ostrów Tumski i okolice, ale raczej zrezygnujemy. I to nie z powodu pogody. Szkło z butelek i wymiociny nie są najlepszym tłem.


aw



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Wtorek 16 kwietnia 2024
Imieniny
Bernarda, Biruty, Erwina

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl