Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Historyczne Monte Carlo

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
XIV Rajd Monte Carlo Historique , to rajd szczególny- jubileuszowy, odbywał się bowiem w setną rocznicę pierwszego Rajdu Monte Carlo.
Historyczne Monte Carlo
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Historyczne Monte Carlo
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Historyczne Monte Carlo
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Historyczne Monte Carlo
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Zgromadził 330 załóg w historycznych, z pietyzmem wyremontowanych maszynach. Na starcie stanęły Lancie, Jaguary, BMW - wszystkie pamiętające złote czasy motoryzacji. Z trasą rajdu zmierzyły się trzy wrocławskie załogi – Andrzej Postawka z Stanisławem Postawką, Włodzimierz Cierliński z Jackiem Millerem i Andrzej Duszyński z Dariuszem Bieńkowskim.

W imprezie mogą brać udział tylko te auta, które startowały w niej między 1955 a 1980 rokiem. Nie mogą być jednak młodsze niż te z 1979.

Andrzej Postawka, były prezes Automobilklubu Dolnośląskiego , pojechał w tym rajdzie po raz czwarty. Pilotował go syn Stanisław. Pojechali Polskim Fiatem 125p z 1976 roku. Auto wyposażono oczywiście w klatkę bezpieczeństwa , 5-biegową skrzynię, sportowe teleskopy i sprężyny.

– W  tym roku Fiat miał dwie modyfikacje. Kolega z Gdańska pożyczył nam tylny most ze sperdyferencjałem i zmieniliśmy silnik na 100-konny, z Fiata 132 – mówi kierowca.

Włodzimierz Cierliński marzył o udziale w  Monte Carlo od dawna. Dwadzieścia lat temu odłożył rajdy na półkę i zajął się interesami. Dwa lata temu zaczął przygotowywać samochód, również Fiata 125p z silnikiem 1,6 rocznik 1977. Po całkowitym demontażu odbudowano nadwozie od podstaw, montując wszystkie elementy zgodnie z homologacją. Do samochodu zaprosił swojego dawnego konkurenta (w małych fiatach) Jacka Millera.

Andrzej Postawka ostatnie trzy miesiące przed rajdem przygotowywał się fizycznie. Ze względu na swój wiek –mówi.

Obie załogi pojechały wcześniej do Monte Carlo, żeby choć raz objechać tę trasę i zrobić opis.

– Żeby porządnie przećwiczyć ten rajd, trzeba by tam spędzić co najmniej trzy miesiące, a to przecież niemożliwe. Tym bardziej, że organizator podaje ostateczna trasę w połowie listopada – dodaje Włodzimierz Cierliński. Rajd wystartował 27 stycznia.

Tegoroczny rajd różnił się diametralnie od wcześniejszych –mówi pan Andrzej. Wrócono do starego logo. Powrócono również, po trzydziestu latach, do  zlotu gwiaździstego. Polegało to na tym, że wszystkie samochody startujące zostały podzielone na grupy i startowały z różnych miast. W tym roku z Barcelony, Marrakeszu, Glasgow, Reims i z Warszawy. Na Placu Teatralnym, w Warszawie żegnały ich tłumy kibiców, było bardzo uroczyście, ale trasa dojazdowa do Monaco liczyła 2200 km. To była próba wytrzymałości dla aut, ale przede wszystkim dla załóg.

- Ten dojazd był morderczy, jechaliśmy bez zatrzymywania się, bez spania – wspomina Włodzimierz Cierlinski . Nie było ani minuty do zmarnowania.

Przed samym Monte Carlo odbył się pierwszy odcinek specjalny tego rajdu. Jego wynik wyznaczył miejsce startowe w kolejnych etapach. Odcinków było 14, a cała trasa rajdu, to ponad 4000 km.

- Jechaliśmy zupełnie nieużywanymi drogami górskimi, ziemią bezludną, opuszczonymi wioskami. To był bardzo trudny rajd. Organizator postawił chyba na walory krajobrazowe- śmieje się Andrzej Postawka.

Zawodnicy nie mogli pozwolić sobie na moment dekoncentracji. Suchy asfalt przechodził w wodę, lód, czarny lód, zaspy. – Poza tym nie było , gdzie uciekać. Z jednej strony przepaść, z drugiej strony skała – wspomina Cierliński.

Z emocjami mówią o etapie nocnym rajdu. Składał się z trzech odcinków specjalnych, które bardzo zaburzyły klasyfikację. Jest na tyle trudny, ze mówi się o nim „noc długich noży” – tam wszystko się może zdarzyć.

Podczas tego etapu, na przełęczy Col de Turini panowie Postawka zajęli siódme miejsce w klasyfikacji generalnej. To najlepszy wynik Polskiego Fiata 125p w historii sportu. Trzeba pamiętać, że w tym rajdzie jechało ponad pięćdziesiąt Porsche.

– Trasę rajdu mieliśmy podaną na jednej kartce. Nie było tam oznaczeń żadnych miejscowości. Widać, organizator chciał przywrócić stara sztukę nawigacji – śmieje się Andrzej Postawka.

Dotykały ich kłopoty z paliwem. – Na naszej trasie nie było w ogóle stacji benzynowych. Są tam takie stacje, jak w starych francuskich filmach. W małym miasteczku stoją sobie pod ścianą dwa dystrybutory, a pompiarz śpi na piętrze- mówi pan Andrzej. Za to atmosfera rajdu była niepowtarzalna , wylegały całe miasteczka, były pikniki, grille, festyny.

Samochody sprawdziły się. Co prawda Cierlinski miał problem z włącznikiem prądu, na jednym z odcinków bliskie spotkanie z Saabem innego zawodnika , a Postawka ze sprzętem nawigacyjnym, to większych kłopotów nie było.

Ze względu na trudne warunki atmosferyczne rajd ten należy jechać na kolcach. Zawodnicy zwiedzeni wysoką temperaturą zmieniali opony na te bez kolców, a w nocy spadł śnieg. Efekt był taki, że po drugim odcinku było rozbitych 18 samochodów – mówią zawodnicy. Ogółem na 330 samochodów startujących, metę osiągnęło 260.

Rajd wygrała włoska załoga Mario Sala , Mauricio Tarlascona na Porsche 911 z 1965 roku. O trudności tego rajdu może świadczyć fakt, że takie postaci, jak Rauno Aaltonen – zwycięzca Rajdu Monte Carlo w 1967 roku, czy Jean Ragniotti znalazły się w drugiej setce.

Andrzej Postawka, Stanisław Postawka zajęli 55 miejsce w klasyfikacji generalnej. – Za nami jechali fantastyczni Anglicy na Alfie Romeo. Pytam ich, co chcecie? A oni – chcielibyśmy znaleźć się na pierwszej stronie wyników. Niestety, oni się nie załapali, nam się udało – mówi Andrzej Postawka.

Włodzimierz Cierliński z Jackiem Millerem zajęli 197 miejsce, ale jechali po raz pierwszy.

- Frycowe trzeba zapłacić- śmieje się kierowca . Teraz już wiemy, ze trzeba poprawić organizację, trochę inaczej skonfigurować silnik i zawieszenie. Załoga Duszyński/Bieńkowski rajdu nie ukończyła z powodu awarii samochodu.

Czy pojadą w przyszłym roku ? Oczywiście, że tak. A po co? Po satysfakcję, po możliwość sprawdzenia się w ekstremalnych warunkach, po zastrzyk adrenaliny, która tam wydziela się za każdym zakrętem.


Beata Gancarz - Skrobotowicz



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Czwartek 18 kwietnia 2024
Imieniny
Apoloniusza, Bogusławy, Go?cisławy

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl