O godz. 15.00 korek aut zmierzających do zoo i pod Halę Stulecia, gdzie dziś ruszała akcja "Wrocławianie na polanie", zaczynał się niemal na placu Grunwaldzkim. W żółwim tempie pojazdy poruszały się do przodu. Najgorsze czekało na zmotoryzowanych przed samym mostem Zwierzynieckim. Tam po prostu się stało i ... stało, by po 15 minutach przejechać trzy metry. Jednak był to dopiero początek.
Chodnik od mostu zastawiony był samochodami, że tylko z szacunkiem można było wyrażać się o tych, którzy stanęli tam, stosując parkowanie na zatoczkę. Przy skrętach na parkingi przy Hali Stulecia tabliczki informowały o braku miejsc.
Gdy kierowcy udało się wychwycić moment, gdy akurat ktoś wyjeżdżał, mieli dużo szczęścia. W innym przypadku parkowali pod Tekami.
Po spacerze pod bramę zoo trzeba było stanąć w gigantycznej kolejce, przypominającej te za pralkami z lat 80 - tych. - Gdyby nie fakt, że obiecaliśmy naszej pięcioletniej Oli dziś zoo, już dawno byśmy zrezygnowali - powiedziała pani Joanna, która stała mniej więcej w połowie kolejki. - Czeka nas jeszcze mniej więcej 20 minut stania. Nawet nie chcę myśleć o tłumach w środku, bo zobaczenie zwierząt zza pleców innych będzie pewnie graniczyło z cudem. Jednak obiecałam.
Pergola była wypełniona wrocławianami do ostatniego metra. Trochę mniejsza kolejka niż do zoo była do Ogrodu Japońskiego.