Sunia została odebrana z miejscowości Struża na Dolnym Śląsku. Żyła w starej rozwalającej się szopie, w której załatwiała się od kilku miesięcy. Była karmiona domowym, spleśniałym i gnijącym jedzeniem, które potwornie osłabiło jej organizm. Dlaczego właścicielka zwierzęcia doprowadziła psa do takiego stanu?
- Pierwsze słowa jakie usłyszeliśmy po przyjeździe na miejsce były niecenzuralne i jednoznaczne z tym, że mamy jak najszybciej opuścić posesję bo inaczej „będą nas zbierać w kawałkach” - mówi Mateusz Czmiel, rzecznik prasowy TOZ Wrocław. Właścicielka psa była tak pijana, że nie miała pojęcia po co przyjechali inspektorzy. Dodatkowo przyznała, że pies należy do jej syna, którego obecnie nie ma w domu. - Nie pytając jej o zgodę odebraliśmy zwierzę na podstawie przepisów z ustawy o ochronie zwierząt. Sunia została przewieziona do domu naszej inspektorki. Jest pod dobrą i profesjonalną opieką, będzie wracała powoli do zdrowia – wyjaśnia Mateusz Czmiel.
Bo przebytych badaniach okazało się, że Nana, bo tak nazywa się sunia ma nużycę, czyli pasożyty bytujące w mieszkach włosowych, powodujące wyłysienia oraz znaczne podrażnienia i łuszczenia skóry. Jej leczenie potrwa ponad trzy miesiące i pochłonie kilkaset złotych. Mimo, że tak wiele wycierpiała, wciąż ma ogromną chęć do życia. Odkąd, trafiła w ręce inspektorów macha ogonem i pod żadnym pozorem nie chce wybrać się na drugą stronę świata. Nana jest bardzo przyjazna, wesoła, potulna oraz czuła. Jedyne czego teraz potrzebuje to dobrej i profesjonalnej opieki weterynaryjnej, którą już ma zapewnioną.
W środę na policję zostanie złożone zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa poprzez złamanie przepisów w ustawie o ochronie zwierząt. - Osobiście zostanę oskarżycielem posiłkowym i dopilnuję, aby właściciela zwierzaka spotkała surowa kara, za tak potworne zaniedbanie zwierzęcia – dodaje rzecznik.
Jeżeli chcą Państwo pomóc Nanie w powrocie do zdrowia Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami zwraca się z prośbą o pomoc w pokryciu kosztów leczenia suni.