W całej Polsce o 8.41 10 kwietnia rozpoczęły się oficjalne obchody rocznicy. O tej godzinie prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk, marszałek Sejmu Grzegorz Schetyna i marszałek Senatu Bogdan Borusewicz złożyli wieniec i znicze pod tablicą upamiętniającą 96 ofiar katastrofy w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. Dyplomaci z polskiej ambasady w Smoleńsku taki sam hołd oddali przy brzozie. Nie przyszli pod podmienioną tablicę. Marta Kaczyńska modliła się przy grobie rodziców na Wawelu.
- Rok temu o tej porze byłem na spacerze z psem – powiedział pan Adrian. – Jestem daleki od metafizycznych znaczeń, ale w pewnym momencie nagle zaczął zacinać mocno deszcz i popadał grad... Gdy wróciłem do domu, żona powiedziała mi o katastrofie. Wtedy jeszcze był mowa o awaryjnym lądowaniu.
We Wrocławiu zawyły syreny. Warta honorowa straży miejskiej, stojąca na pl. Gołębim, jeszcze bardziej się wyprężyła.
- Rok temu o 8.00 zaczęły się moje zajęcia na uczelni – powiedziała pani Joanna. – Studiuję kulturoznawstwo zaocznie. Nagle rozdzwoniły się komórki, również prowadzącego. Zajęcia przerwano. Pobiegłam do domu i „odpaliłam” internet.
Wraz z syrenami w górę poderwały się gołębie i zaczęły krążyć wokół masztów z flagami.
- Moja koleżanka 10 kwietnia brała ślub – zwierzyła się Kornelia. – Co prawda nikt nie wpadł na pomysł by go odwołać. Trochę tańczyliśmy. Ogólnie odbył się on, ale jakoś tak inaczej. Co chwilę ktoś podbiegał do radia, które włączone stało w kącie.
Nikt z przechodniów na wrocławskim rynku się nie zatrzymał. Każdy biegł w swoją stronę. Rowerzysta nie zwolnił.
- Byłam w pracy w sobotę w kancelarii – powiedziała Ania. – Usłyszałam w radiu pierwsze informacje. Już później słuchałam wiadomości i zadzwoniłam do swojej rodziny i innych bliskich. Popłakałam się, gdy stało się jasne, że tyle osób zginęło.
Jedna para zatrzymała się na chwilę pod tablicą poświęconą Aleksandrze Natalli – Świat.