Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Bokiem do Odry

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Rafał Dutkiewicz powiedział wiele lat temu, że ubolewa nad faktem, iż Wrocław jest cały czas odwrócony plecami do Odry. Metafora ta miała obrazować fakt, że rzeka jest w minimalnym stopniu wykorzystywana turystycznie, rekreacyjnie i inwestycyjnie. - Trzeba to zmienić – zapowiadał na początku swojej pierwszej kadencji. Czekaliśmy 10 lat i nareszcie jest szansa na zmianę. Wszystko dzięki ludziom, którzy Odrę uznali za swój dom oraz dzięki... zdenerwowaniu urzędników.

Bokiem do Odry
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Bokiem do Odry
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Bokiem do Odry
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Bokiem do Odry
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Mieszkańcom Wrocławia Odra raczej nie kojarzy się z przytulnością. Poza okolicami mostu Uniwersyteckiego i Ostrowa Tumskiego jej brzegi są mało dostępne, zarośnięte chaszczami i zaśmiecone. Swój urok mają co prawda północne kanały, ale tracą podczas powodzi – gdy poldery są zalane, a później pokryte szlamem i resztkami jakie niosła wezbrana rzeka. Nic dziwnego, że zdumienie budzą ludzie, którzy "uparli" się, żeby Odrę nazwać swoim domem. A konkretnie zbudować dom na wodzie i zamieszkać w nim z całą rodziną.

Czytaj również:

Zawsze można odpłynąć

Powódź mnie... ucieszyła!

Legalne czy nielegalne?

Kilka lat temu w głowie wrocławianina Kamila Zaremby powstał pomysł – mój dom będzie się kołysał na falach. Pomysł wcale nie oryginalny – w Holandii czy Belgii można zobaczyć setki domów na wodzie przy niemal każdym nabrzeżu większego miasta.

- Budowa jest o połowę tańsza, niż postawienia domu na ziemi – przekonuje Kamil Zaremba. - Odpada kupno działki, a dzięki zastosowaniu ekologicznych i energooszczędnych materiałów wybudowanie 40-metrowego domu to koszt około 200 tysięcy złotych.

Pieniądze nie stanowią więc aż tak wielkiego problemu – o stronie techniczno – inwestycyjnej przy budowie pierwszego wrocławskiego domu na wodzie pisaliśmy rok temu w artykule Zawsze można odpłynąć.

Z problemami technicznymi pan Kamil poradził sobie bez większych przeszkód. Gorzej było z urzędnikami.

- "Zainwestowałem" dwa lata na korespondencję, głównie z pracownikami Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej – wspomina Kamil Zaremba. - Teraz wiem, że lepiej najpierw budować, potem załatwiać pozwolenia. Ten projekt przekroczył niestety zdolność percepcji niektórych ludzi.

Problem polegał głównie na tym, że w polskim prawie nie było żadnych przepisów dotyczących budowania na wodzie. Kamil Zaremba zaczął wylewać pływający fundament, a urzędnicy nie mogli dociec, czy jest to legalne czy nie, czy i gdzie istnieją jakieś przepisy dotyczące warunków technicznych. Do tej pory żadnemu ustawodawcy nie wpadło do głowy, że można mieszkać nie na ziemi, tylko unosząc się na falach rzeki ponad nią.

Nerwy urzędnika

Wrocław będzie jednak pierwszy miastem w Polsce, gdzie to się zmieni. Dlaczego? Po prostu kilku urzędników... zdenerwowało się. Pretekstem do zdenerwowania nie był jednak dom pana Kamila, a... restauracja. Dokładnie rzecz ujmując – Barka Tumska, która powstaje właśnie koło Hotelu Tumskiego. Inwestor wykorzystał prawdopodobnie te same luki w prawie, z którymi zmagał się Kamil Zaremba i wybudował trzypiętrową, pływającą restaurację. Dom pana Kamila powstaje koło mostu Milenijnego - nie jest więc zbyt widoczny. Jednak Barka Tumska zakuła w oczy miejskiego konserwatora zabytków. Stwierdził, że nie powinno jej tam być - miejsce jest szczególne, a w ogóle zasłania zabytkową bryłę Hotelu Tumskiego. Trudno jednak żądać zmiany czegoś, co w polskim prawie nie istnieje, trudno się powoływać na przepisy. Wydawało się, że konflikt będzie narastał i skończy się aferą z sądem włącznie. Okazało się, że we Wrocławiu sprawę można załatwić inaczej – porozumieć się. Do stołu siedli więc urzędnicy miejscy, pracownicy Regionalnego Zakładu Gospodarki Wodnej i przedstawiciele Urzędu Żeglugi Śródlądowej. Zaczęli tworzyć miejscowe prawo.

Popieramy, rozmawiamy, tworzymy

- RZGW we Wrocławiu wychodzi z inicjatywą aktywizacji Odry – tłumaczy Magdalena Łońska, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. - Rzeka ma być miejscem przyjaznym, wykorzystywanym turystycznie i inwestycyjnie. Postanowiliśmy więc wspólnie z Urzędem Miejskim i Urzędem Żeglugi Śródlądowej opracować procedury regulujące budowę m.in. domów na wodzie. Do tej pory był problem z pozwoleniami prawnymi na tzw. użytkowanie gruntów pokrytych wodami. Zostały rozpoczęte trójstronne rozmowy, których efektem jest powstanie projektu wniosku i procedur dla osób zainteresowanych tego typu inwestycjami.

Urzędnicy zareagowali więc prawidłowo – choć nieco z przekąsem można stwierdzić, że trochę późno. Nie było jednak innego wyjścia – okazało się, że w ślady Kamila Zaremby poszli inwestorzy Barki Tumskiej, ale również ludzie, którzy też pragną mieszkać na wodzie. Przykład można zobaczyć przy Wybrzeżu Wyspiańskiego – kolejny dom na wodzie uzyskuje powoli swoje kształty.

- Rzeczywiście jest spore zainteresowanie tym tematem – dodaje Magdalena Łońska. - Pojawia się coraz więcej wniosków i projektów.

Zabytkowe... przyłącze?

Kamil Zaremba, budowniczy pierwszego wrocławskiego domu na wodzie, patrzy jednak na te rewelacje dość chłodnym okiem. Nic dziwnego, po kilku latach przepraw z urzędnikami można stać się nieufnym.

- Teoretycznie w jakiś sposób normuje to sytuację – mówi. - Są w końcu procedury dotyczące warunków technicznych, od kogo trzeba uzyskać konkretne pozwolenie, ile ma być przyłączy, skrzynek z prądem i mnóstwo innych szczegółów. Ale właśnie problem może stanowić ta mnogość różnych doprecyzowań. Dzięki wypracowanym przez urzędników wytycznym musiałem znów się sporo nagimnastykować. Docelowo miejscem gdzie będę mieszkał jest ujście Oławy, za Impartem. Jest to teren otoczony ochroną miejskiego konserwatora zabytków. I właśnie konserwator stwierdził, że moja skrzynka z przyłączami musi wyglądać... zabytkowo. Udało się wypracować kompromis – znalazłem drzwiczki ze stylizowaną literą "W". Jeżeli tak ma wyglądać to całe usprawnianie, to sam nie wiem, czy jest się z czego cieszyć.

Miejsca starczy dla wszystkich

Urzędnicy zapewniają, że problemy są przejściowe, a całość jest ostatecznie jeszcze w fazie tworzenia projektu nowego prawa. Ostateczny kształt "cywilizowania" przepisów dotyczących aktywizacji Odry będzie się docierał "w praniu". Wygląda jednak na to, że machina ruszyła, a dowodem może być wyznaczenie przez RZGW potencjalnych miejsc lokalizacji dla wszelkich obiektów mieszkalnych lub usługowych, które pływają na wodzie.

Wizja Rafała Dutkiewicz, powoli, ale konsekwentnie nabiera kształtu. Może nie odwróciliśmy się jeszcze całkowicie przodem do Odry, ale na pewno nie stoimy już do rzeki plecami. Można powiedzieć, że ustawiliśmy sie na razie bokiem i jest to bardzo pomyślna tendencja.


Robert Włodarek



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 20 kwietnia 2024
Imieniny
Agnieszki, Amalii, Czecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl