Przed tygodniem mieszkańcy kilku podoławskich wsi zablokowali drogi w Godzikowicach. Najpierw wyszli na wojewódzką, potem krajową (Wrocław - Opole). W ten sposób zaprotestowali przeciwko decyzji wrocławskich urzędników o godzinowym ograniczeniu dla tirów możliwości przejazdu przez miasto. Tiry zamiast czekać na odpowiednie godziny wybierają objazd.
– Huk, smród, ziemia się trzęsie – opowiada pani Agnieszka, mieszkanka Jaczkowic. Przez jej wioskę każdej doby przejeżdża kilka tysięcy tirów. – Strach dzieci posłać do szkoły, pękają mury domów, to jakiś koszmar – przekonuje pani Agnieszka. Już przed tygodniem mieszkańcy gminy Oława zapowiadali, że blokada drogi to dopiero początek. – Zapraszamy na kolację Rafała Dutkiewicza, niech przyjedzie i zobaczy czy w czasie posiłku jego szklanka z wodą będzie spokojnie stać na stole, czy może z powodu wibracji będzie musiał ją trzymać w ręku – mówił Jan Kownacki, wójt Gminy Oława. Mieszkańcy dodali, że jeśli prezydent Wrocławia nie przyjedzie do nich, to oni pofatygują się do wrocławskiego Ratusza. Kiedy? – W najbliższym czasie, na pewno nie będziemy uprzedzać, wcześniej tylko sprawdzimy czy prezydent jest u siebie – zdradzają mieszkańcy. - Wbrew opinii wójta gminy Oława nie jesteśmy stroną w tej sprawie, bo być nie możemy. We Wrocławiu nie wprowadzono zakazu przejazdu TIRów, a jedynie ograniczenie w godzinach szczytu i nocnych. W związku z tym nie było potrzeby wprowadzania objazdów Wrocławia i nie zostały one wprowadzone – tłumaczy Rafał Dutkiewicz. Według urzędników liczba najcięższych samochodów ciężarowych w ciągu doby zmniejszyła się tylko o kilka procent i nie mogło to wpłynąć na sytuację ościennych gmin. Mieszkańców gminy Oława to jednak nie przekonuje. - Niech Rafał Dutkiewicz spodziewa się gości – ostrzegają.