- Myślelałem, że to jeden z pierwszych automatów biletowych. Jednak po napisach domyśliłem się, że to prastare urządzenie alarmowe. Kiedy zostało zamontowane? Nie mam pojęcia – mówi 16-letni Damian Czwaróg, mieszkaniec ulicy Ogrodowej.
We Wrocławiu było ok. 160 takich urządzeń. W momencie pożaru trzeba było zbić szybkę i wcisnąć czarny przycisk. Alarm wyświetlał się na konsolecie w centrali straży pożarnej, która przyjeżdżała na miejsce.
Urządzenia montowano na ścianach budynków oraz na skrzyżowaniach. Nieczynne i zapomniane UPSC znajdują się przy bunkrze na Grabiszyńskiej i na skrzyżowaniu Ojca Beyzyma z ulicą Ogrodową.
- Pamiętam takie urządzenie, które stało przy Feniksie. W jednostce straży przy ulicy Gdańskiej znajdowała się konsola, gdzie wyświetlały się alarmy z UPSP. Przestały być potrzebne, kiedy na ulicach zaczęły się pojawiać budki telefoniczne – opowiada Henryk Sławicki z centrum dowodzenia straży pożarnej.
W latach 70 straż pożarna przeszła udrękę. Chuligani dla zabawy zbijali szybki i wciskali przycisk powodując fałszywe alarmy. Wiele urządzeń zdewastowano. W przedwojennych książkach o Wrocławiu można znaleźć zdjęcia pierwszych UPSP montowanych na ulicach.