Rower w momencie kradzieży był przypięty do latarni w parku przy ul. Włodkowica. Stanisław dostał go w ramach dofinansowania projektu szkolnego – jego wartość to 4 tys. zł.
- Nasz „Wrocławski Rower Spotkań” to inicjatywa, która ma na celu upowszechnienie tego typu rowerów i obniżenie ich cen. Chcemy, by zaczęto produkować je seryjnie. Mój handbike pochodzi z gdańskiego warsztatu rowerów nietypowych i w całej Polsce jest tylko kilka takich prototypów – mówi Stan Kośnik.
Nasz rozmówca rozpoczął akcję poszukiwania roweru na pośrednictwem popularnego portalu społecznościowego. Wysłał 14 tysięcy zaproszeń, na które pozytywnie odpowiedziało ponad 3 tysiące osób.
- Dostałem naprawdę dużo maili, telefonów i smsów. Ludzie pisali, gdzie widzieli taki rower. W końcu w ubiegły wtorek rano otrzymałem informację z policji, że został on odnaleziony w piwnicy jednej z kamienic we Wrocławiu. Sprawcy na razie nie są znani – dodaje.
Stanisław przyznaje, że była to dla niego przykra sytuacja, bo nikt nie lubi, jak ktoś mu rzuca kłody pod nogi. Ostatecznie jednak wsparcie, które otrzymał od bliskich i obcych ludzi, a także dyskusja o kradzieżach rowerów i o rowerach nietypowych, jaką wywołało to wydarzenie, uważa za wartość dodaną doznanego stresu.
Jego projekt wspiera Jaś Mela, polski podróżnik, najmłodszy w historii zdobywca bieguna północnego i południowego, pierwszy niepełnosprawny, który tego dokonał.