Porzucony na pastwę losu

- Zgłoszenie odnośnie sprawy otrzymaliśmy 17 marca. Dzień później osobiście pojechałem na miejsce, aby sprawdzić warunki bytowe zwierzęcia. Drzwi nikt nie otwierał, więc najpierw wolałem uzyskać więcej informacji od sąsiadów. Dowiedziałem się, że policja zatrzymała właściciela psa w grudniu, na wolność miał wyjść w maju lub sierpniu. Przez cały ten czas nikt nie pomyślał o zwierzęciu, które zostało zostawione na pastwę losu – mówi Mateusz Czmiel, rzecznik prasowy TOZ Wrocław.

Pracownicy TOZ mają informację, że właściciel czworonoga został zatrzymany za jazdę pod wpływem alkoholu. Jak się okazało, nie tylko takie występki ma na koncie.

- Zdaniem sąsiadów ten człowiek od dawna znęcał się nad zwierzętami – kontynuuje Mateusz Czmiel. - Twierdzili, że posiadał on wiele zwierząt. Wiele z nich traktował bardzo brutalnie, m.in. spalił jednego kota. Prawdopodobnie dla zabawy.

Zwierzakiem zajęli się mieszkańcy wioski. Wcześniej dokarmiała go starsza osoba, która niestety zmarła. Potem opiekę nad zwierzęciem przejęli inni sąsiedzi. Nie mogli zrozumieć dlaczego policja oraz urzędnicy zostawili psa samemu sobie przez prawie cztery miesiące.

- Zgodnie z prawem, pies po zamknięciu właściciela w więzieniu staje się bezdomny. Ustawa o ochronie zwierząt jasno wskazuje, że gmina ma obowiązek opieki nad bezdomnymi zwierzętami. Niestety w tym przypadku zwierzakowi pomagali sąsiedzi, a teraz my – gmina nie wywiązała się ze swoich obowiązków. Nie chcemy zabierać psa do schroniska, tak uroczego zwierzaka jeszcze nie spotkałem. Jak na razie piesek ma tam posprzątane oraz codziennie jest karmiony. Będziemy starać się jak najszybciej znaleźć dla niego wymarzony do. W końcu będzie szczęśliwy – dodaje rzecznik. - Chcę również uspokoić potencjalnych właścicieli. Pies zostanie u nich na stałe i nie będą musieli go oddać, gdy jego poprzedni pan wyjdzie z więzienia.

Co do znęcania się nad innymi zwierzętami, TOZ nie ma podstaw do złożenia zawiadomienia, oprócz słów kilku sąsiadów. Stąd też niewystarczające dowody, by udać się z tą sprawą do sądu.

Obecnie priorytetem jest znalezienie dla psa domu tymczasowego lub najlepiej stałego. Zwierzę nie jest agresywne, a strachliwe. Nie posiada książeczki zdrowia i prawdopodobnie nigdy nie było u weterynarza. Potrzebuje po prostu kogoś, kto je pokocha.

Skontaktowaliśmy się z Iloną Golec, rzecznikiem prasowym ząbkowickiej policji, prosząc o wyjaśnienia w tej sprawie. Usłyszeliśmy, że rzecznik musi się zapoznać ze sprawą i ma dwa tygodnie na odpowiedź.

Wyjaśnień udzielił z kolei Paweł Petrykowski, rzecznik prasowy KWP we Wrocławiu. - Nie ma jednoznacznych procedur w tego typu sprawach. Wszystko zależy od okoliczności zdarzenia – mówi. - Właściciel mógł np. poprosić o pomoc sąsiadów, a nie poinformować o tym policji. Jeśli natomiast zwróciłby się z prośbą do funkcjonariuszy, powiadomione zostałyby odpowiednie organy i stowarzyszenia, zajmujące się opieką nad zwierzętami. Zupełnie inaczej jest gdy patrol interweniuje w przypadkach znęcania się nad zwierzętami. Wtedy na miejscu są przedstawiciele stowarzyszeń i weterynarz.