- Byłam z naszym sześcioletnim synem w Aquaparku – napisała do redakcji nasza wzburzona czytelniczka Karolina. - Syna uczę poprawnego zachowania, więc mimo iż jest on mały, to proszę go, by przebrał się w miejscu do tego wyznaczonym, czyli przebieralni. Nie robię tego w strefie ogólnodostępnej, gdyż uważam, że nie powinnam, choćby ze względu na małe dziewczynki. Po prostu szanuję prywatność innych, w tym mojego syna i swoją. Jakie było moje zdziwienie, gdy przed nosem przeparadowała nam kobieta mniej więcej w wieku 35 lat, mając na sobie tylko stringi. Uważam to za skandal, bo nie jest to plaża nudystów i mogę sobie nie życzyć, by moje dziecko oglądało pośladki tej pani.
- Nie jesteśmy w stanie chodzić za każdym naszym klientem – odpowiedział Mariusz Prasał, rzecznik prasowy wrocławskiego Aquaparku. - W regulaminie jest wyraźnie napisane, że do przebierania służą specjalne boksy, a szatnia jest przestrzenią dostępną dla wszystkich. Chodzenie półnago to osobista decyzja dotycząca zachowania się. Jest to być może niestosowne, ale nie stanowi przestępstwa. Trzeba również rozróżnić sytuację, gdy ktoś celowo epatuje nagością od jednorazowego zdarzenia, gdy spadnie mu na chwilę ręcznik. Natomiast w przypadku, gdy ktoś w wyraźny sposób łamie regulamin, reagujemy. Proszę również pamiętać, że choć szatnia jest monitorowana, to nie możemy obserwować zachowania każdego spośród tysiąca naszych klientów.
W naszej kulturze nagość jest tabu, szczególnie „na żywo”. Nie razi ona już tak bardzo w filmach. Skąd skłonność niektórych do epatowania swoją nagością? Psychologowie twierdzą, że niektóre osoby mają skłonność do ekshibicjonizmu i wykorzystują z pozoru normalne sytuacje, by się pokazać swoją nagość, bo sprawia im to przyjemność. Często sami nie są świadomi swoich skłonności. Koedukacyjne szatnie sprawiają, że osoby z normalnymi zachowaniami mogą się bardziej wstydzić, a ukryci ekshibicjoniści – wręcz przeciwnie. Będą mogli wzbudzać zainteresowania płci przeciwnej. Co zastanawiające, na nagość burzą się osoby mające problem z akceptacją swojej własnego ciała. Jest to określane jako „święte oburzenie”.