To nie był szczęśliwy dzień mieszkańca Wrocławia, któremu około godziny 23 zgasł silnik auta na środku ulicy Łęczyckiej.
Nie dość, że przez prawie dziesięć minut próbował bezskutecznie odpalić samochód, to na domiar złego zainteresował się nim patrol policji. Zamiast pomóc, policjanci przeszukali młodego mężczyznę i bagażnik jego zawodnego auta, a następnie go spisali. Po całym zajściu samochód jak gdyby nigdy nic odpalił za pierwszym razem. Nie można było tak od razu?