Aktorzy rozczarowali dziennikarzy oczekujących na nich po premierowym pokazie filmu. Zamiast pojawić się na obiecanej konferencji prasowej, czmychnęli do innej sali kinowej…obejrzeć swój własny film. Dla mediów, zamiast o 20.30, mieli być dostępni dopiero po seansie, czyli po 22.
- Aktorzy film, w którym wystąpili, widzieli do tej pory tylko na DVD. Na dużym ekranie to co innego – próbował tłumaczyć współpracowników reżyser, choć nieoficjalnie wszyscy byli zgodni co do tego, że mogli to zrobić na pokazie premierowym.
Film sam w sobie jest godny uwagi. Pokazuje historię młodego pianisty polskiego pochodzenia, Olivera (Paweł Szajda), którego błyskotliwa kariera pewnego dnia, kiedy to zostaje porzucony przez żonę, załamuje się. Zostaje z niczym i poznaje byłego profesora matematyki, hazardzistę Franka (Janusz Gajos) oraz tajemniczą Kornelię (Marta Żmuda – Trzebiatowska), którzy wspierają go i dzięki temu stają się mu coraz bliżsi. Oliver w końcu zaczyna żyć po swojemu.
Film promuje takie wartości, jak indywidualizm, bezinteresowna pomoc i autentyczność. Pokazuje artystę jako pionka w świecie „kulturalnej” machiny i krytykuje konkursy pianistyczne. Wszystko w oprawie widoków z Wrocławia.
- Wrocław jest wyjątkowo fotogenicznym miastem. Prawie jak Nowy Jork czy Chicago: gdziekolwiek ustawi się kamerę, jest dobrze – mówił reżyser i autor scenariusza, Wiesław Saniewski, na spotkaniu z wrocławskimi dziennikarzami.