Dwie zmiany w porównaniu z poprzednim spotkaniem wprowadził do składu trener Śląska Orest Lenczyk. Na prawym skrzydle Waldemara Sobotę zastąpił Marek Gancarzyk, a w ataku, co było sporym zaskoczeniem, za Łukasza Gikiewicza w pierwszym składzie wyszedł Tomasz Szewczuk. Ten drugi do tej pory zagrał tylko 93 minuty w dwóch meczach. Zagrał jednak, bowiem kontuzji nabawił się Remigiusz Jezierski, a Cristian Diaz nie jest jeszcze gotów na grę przez cały mecz.
Śląsk starał się na początku meczu grać podobne jak w Białymstoku, problem w tym, że legioniści byli znacznie lepiej dysponowani od graczy „Jagi”. Gospodarze narzucili swój styl gry i już 7 minucie plan taktyczny Śląska legł w gruzach. Po dośrodkowaniu w pole karne gości Tadeusz Socha wybił piłkę przed pole karne, a tam pierwszy dopadł do niej Ariel Borysiuk. Z kryciem spóźnili się Dariusz Sztylka i Sebastian Mila, a pomocnikowi Legii wyszedł strzał. Zasłonięty Marian Kelemen nie zdążył z interwencją i zrobiło się 1:0 dla gospodarzy.
Widać było, że ta bramka podcięła skrzydła wrocławianom. Zwłaszcza w ofensywie Śląsk niewiele miał do powiedzenia. Aż do 27 minuty. Wtedy Sztylka wrzucił futbolówkę na długi słupek w pole karne, wprost na nogę Przemysława Kazimierczaka. „Kaz” z ostrego kąta huknął jak z armaty i nie dał szans Skabie.
Tuż po przerwie gospodarze mogli objąć prowadzenie, ale dwukrotnie Komorowski przestrzelił. Najpierw trafił w poprzeczkę, a później z 6 metrów trafił wprost w interweniującego Kelemena. Odpowiedź Śląska była błyskawiczna. Świetna kontra zakończyła się strzałem z dystansu Mili, który słabszą, prawą nogą przelobował bramkarza Legii. Śląsk prowadził 2:1!
Od tego momentu gospodarze osiągnęli olbrzymią przewagę, ale na szczęście głównie w posiadaniu piłki. Wrocławianie ograniczali się do kontr. I jedna z nich powinna zakończyć się trzecim golem dla podopiecznych Oresta Lenczyka. W polu karnym Rzeźniczak sfaulował Ćwielonga a sędzie bez wahania wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Kazimierczak, ale przestrzelił.
Ostatnie minuty to ciągły napór legionistów. Na szczęście ich akcje w ataku przypominały walenie głową w szczelny, wrocławski mur. Nawet jeśli czasem warszawianie znaleźli w nim wyrwę, to jednak nie potrafili tego wykorzystać.
Śląsk odniósł w Warszawie fantastyczne zwycięstwo. Okupił to jednak trzema kontuzjami. Z boiska zeszli z powodu urazów: Dariusz Sztylka, Tomasz Szewczuk i Marek Gancarczyk. Niestety, sędzia pozwolił na ostrą grę gospodarzy, czasami w ogóle nie odgwizdując fauli, o żółtych kartkach nie wspominając.