Bagaż leżał na ławce w holu głównym i najwyraźniej nikt z obecnych się do niego nie przyznawał. Zgodnie z procedurą zwołano sztab kryzysowy, który zadecydował o ewakuacji lotniska.
- Taka jest procedura postępowania w przypadku znalezienia podejrzanego bagażu - powiedziała kpt. Beata Kreft, rzecznik prasowy Sudeckiego Oddziału Straży Granicznej, który ma pod swoją opieką Wrocław – Strachowce. - Zawsze podejmujemy działania biorąc pod uwagę najgorszą możliwość, czyli torbę wyładowaną materiałami wybuchowymi.
Pirotechnicy przywiezieni na miejsce prześwietlili bagaż. Okazało się, że teczka jest wypełniona dokumentami. Podróżni wrócili na terminal o wpół do pierwszej.
- Cały czas reagujemy na każdy sygnał - dodaje rzecznik. - Doskonałym przykładem są sytuacje ze stycznia, kiedy to w sobotę pirotechnicy interweniowali w przypadku roweru, na którym znajdowała się torba z podejrzanymi kablami, a w niedzielę przeprowadzono ewakuację lotniska w związku z pozostawioną przez jednego z podróżnych torbą do laptopa. Jak się później okazało sytuacje te nie stwarzały niebezpieczeństwa, ale to nie znaczy, że alarmy nie były potrzebne.