Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Skąd się biorą wandale?

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Czego im brakuje, że wychodzą "w miasto" i niszczą? Według specjalistów każdy zniszczony przystanek tramwajowy to jeden człowiek, którego nikt nie kocha.
Skąd się biorą wandale?
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Skąd się biorą wandale?
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Skąd się biorą wandale?
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Skąd się biorą wandale?
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Dawniej o wiele częściej zdarzało się, że osoby czekające na przystanku na autobus, zmuszone były stać. Celem ówczesnych chuliganów najczęściej padały ławki. Wyłamywali z nich deski, pozostawiając jedynie wystające, metalowe pręty lub betonowe słupki. Współcześni są bardziej „pomysłowi”. Większość szyb wrocławskich przystanków jest porysowana lub pomazana sprayami. Zdarza się też, że na którymś z nich dokucza przeciąg, którego powodem jest najczęściej zbita szyba. Jednak poza wiatami, obiektami tych różnorakich „abstrakcji” padają także tramwaje i wiele innych wrocławskich miejsc. Gdzie leży przyczyna takich zachowań? A może dewastacje są wpisane w życie miasta?

- Wandalizm wśród młodych ludzi może wynikać z tego, że część z nich ma problemy z radzeniem sobie z emocjami – mówi Agnieszka Widera – Wysoczańska, psycholog z Uniwersytetu Wrocławskiego. – Z kolei przyczyną tego bardzo często jest sytuacja panująca w ich domach lub to, co dzieje się w ich środowiskach rówieśniczych – dodaje. Osoby z rodzin, w których brakuje autorytetu moralnego, gdzie dochodzi do nadużywania alkoholu, czy w najgorszym przypadku do przemocy, są niestety w większym stopniu narażone na nieradzenie sobie z towarzyszącymi im odczuciami. Często nie mają z kim podzielić się swoimi problemami, bądź po prostu nie chcą, bo obawiają się wyśmiania albo odrzucenia.

- Dzieci w takich sytuacjach sięgają po różne środki rozładowywania napięcia. Rodzaj chaosu wewnętrznego, jaki w nich panuje, może się uzewnętrzniać w różnego rodzaju destrukcyjnych zachowaniach. Nikt im nie poradzi, żeby mówiły o tym, co się wewnątrz nich dzieje, że mogą pójść do kogoś i powiedzieć: jestem wściekły na ojca i nie lubię matki, bo się biją, bo krzyczą na mnie, jest mi smutno, ponieważ spotkała mnie przykrość ze strony koleżanki czy czuję bezsilność ponieważ nie mogę sobie z czymś poradzić. Kiedy nie mają komu o tym powiedzieć, może pojawić się problem – wyjaśnia A. Widera – Wysoczańska. Problemem jest też brak pomysłu na zagospodarowanie wolnego czasu.

Do tak zwanej "demolki" przyczynia się także w pewnym stopniu specyfika czasów. Gonitwa za pieniędzmi w świecie dorosłych, powoduje często, że ich pociechy pozostają bez należytej opieki, co także może skutkować negatywnie. – Mimo, że w ich domach może nie dzieje się nic złego, to one poszukują kogoś, kto mógłby je zauważyć – mówi psycholog. Jak tłumaczy, wynika to ze zwykłej potrzeby - potrzeby akceptacji przez grupę rówieśniczą. Dlatego nie znajdując miejsca np. wśród „pozytywnych” kolegów ze szkoły, związują się z ludźmi, od których taką akceptację otrzymują, za to że zachowują się tak jak inni jej przedstawiciele . Jak na grupę przystało, najczęściej ma ona swojego lidera, czyli człowieka, który może chcieć pokazać swoją siłę wobec rówieśników. Zdaniem psycholog, taka osoba z powodu jakiejś swojej historii życiowej, woła w ten sposób o pomoc – zwróćcie na mnie uwagę. Pójdzie za nim ten, kto ma podobną sytuację. Tylko w grupie, z którą się uosabia, ma możliwość rozładowania nagromadzonych, negatywnych emocji. I stąd m. in. biorą się takie zjawiska, jak dewastacje w miejscach publicznych. Ich koszty nie są małe. - Oszklenie wiaty przystankowej kosztuje od kilku do kilkunastu tysięcy złotych - w zależności od jej typu.

We Wrocławiu około połowy z nich, czyli 400 sztuk należy do firm reklamy zewnętrznej, i to one, a nie miasto ponoszą koszty ich utrzymania oraz naprawy - mówi Ewa Mazur, rzeczniczka Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta we Wrocławiu. W ciągu roku do ZDiUM wpływa ponad 300 zgłoszeń o zniszczeniach. Jak stwierdza Mazur najczęściej dotyczą one stłuczonych szyb przystankowych. - Jeżeli sprawca zostaje ujęty, to on pokrywa koszty szkody, jeżeli natomiast jest nieznany, wówczas wydatki związane z naprawą ponosi ZDiUM – tłumaczy. Z danych zarządu wynika, że do aktów wandalizmu najczęściej dochodzi w nocy, w miejscach odludnych, bez bliskiej zabudowy mieszkalnej. Nie ma chyba we Wrocławiu przystanku, na którym nie byłoby choćby małego śladu zniszczenia. I są to nie tylko uszkodzenia szyb, ale także biletomatów i tablic z rozkładami jazdy. Te ostatnie, pomazane sprayami są niezwykle trudne do odczytania, zwłaszcza dla ludzi starszych.

– Czasami dzieci, nastolatki, czy młodzież robią coś, żeby tylko zwrócić na siebie uwagę rodziców. Napiszą w tym celu jakieś teksty na przystankach, zdemolują jakieś miejsce, aby tylko pokazać, że są. Mimo wszystko nie usprawiedliwia to ich zachowania. Pomimo ich sytuacji życiowej, nie wolno im tego robić – komentuje Widera – Wysoczańska, i dodaje: „Musi to być jasne w społeczeństwie, że niszczenie cudzej własności nie jest dopuszczalne”.


Ela Małoszyc



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Sobota 20 kwietnia 2024
Imieniny
Agnieszki, Amalii, Czecha

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl