Ranni mieli głównie drobne obrażenia, a u kierowcy tira i jednej z pasażerek stwierdzono złamania. Teraz rozpocznie się wyjaśnianie przyczyn wypadku, przesłuchania świadków i poszkodowanych, analiza ich dokumentacji medycznej. Policja przeprowadziła już badania techniczne obu pojazdów. Pracownicy MPK odczytają … czarną skrzynkę tramwaju.
- W chwili wypadku, około 5 rano, sygnalizacja działała w systemie pulsacyjnym – powiedziała asp. Magdalena Kruaze z biura prasowego policji dolnośląskiej.
Janusz Krzeszowski na podstawie rozmów z motorniczym i pasażerami przypuszcza, że więcej winy mogło być po stronie kierowcy tira, choć oczywiście jest zbyt wcześnie, by to osądzać.
- Motorniczy miał dużo szczęścia. Jego kabina i fotel zostały częściowo zmiażdżone. Prawdopodobnie siła uderzenia zrzuciła go z fotela i to uratowało mu życie. Twierdzi, że ciężarówka pojawiła się nagle, „znikąd”. Pasażerowie byli w szoku. Ci, co ucierpieli, siedzieli w pierwszym wagonie, który został zepchnięty na słup trakcyjny. Na szczęście się nie przewrócił. Wyrazy uznania należą się naprawiającym siec zasilania wraz z wymianą słupa trakcyjnego. Zdążyli to zrobić bardzo szybko, między 6 a 16 tego samego dnia – powiedział Janusz Krzeszowski, rzecznik prasowy MPK.