Zdarzenie miało miejsce wczoraj o 20.50. Mężczyzna kierujący skodą wjechał wprost pod nadjeżdżający pociąg i ... nic mi się nie stało. Przejazd kolejowy na ulicy Konduktorskiej był zablokowany przez dwie godziny.
Kiedy na miejscu pojawiły się służby ratownicze, okazało się, że kierowca wyszedł z wypadku bez szwanku. Delikatnie mówiąc, miał dużo szczęścia.
- Kierowca opowiadał, że chwilę przez zderzeniem z pociągiem źle się poczuł. Według moich informacji w jego krwi nie wykryto żadnych środków psychotropowych ani alkoholu. Natomiast motorniczy wspominał, że kierowca zatrzymał się przed przejazdem, po czym ruszył i zaczął jechać… wzdłuż torów – mówi dyżurny wrocławskiej straży pożarnej.
Na szczęście był to pociąg towarowy, jadący dość wolno, a motorniczy po zauważeniu skody zdążył jeszcze lekko przyhamować. Wraz z samochodem zatrzymał się 20 metrów dalej.