- Kilka osób zgłaszało nam fakt, że z dobrego serca dali się nabrać oszustom - sprawę komentuje Mateusz Czmiel. rzecznik prasowy TOZ Wrocław. - Pierwszą interwencję przeprowadziliśmy 10 listopada ubiegłego roku. W jej wyniku straż miejska spisała dane osobowe tych osób. Co więcej, były one pod wpływem alkoholu, nie mogli okazać dokumentu uprawniającego do przeprowadzenia zbiórki, nie należeli do żadnej organizacji pozarządowej, która zajmuje się ratowaniem zwierząt. Najprawdopodobniej po prostu zbierali pieniądze dla siebie. Od tamtej pory regularnie można ich spotkać.
Zdaniem rzecznika TOZ straż miejska jedynie upomina oszustów i zwraca na nich uwagę dopiero po telefonicznym zgłoszeniu, mimo iż patrolują okolice rynku regularnie.
- Sprawa była zgłaszana nawet do samego komendanta straży, który obiecał, że poinformuje strażników o tej sytuacji i funkcjonariusze będą mieli na oszustów większe oko - kontynuuje Mateusz Czmiel. - Spotkałem ich osobiście 19 stycznia, otrzymali kolejne upomnienie, kiedy straż miejska odeszła od nich, zbierali dalej…
Co na to straż miejska? - Muszę mieć czas, aby bliżej przyjrzeć się tej sprawie i sprawdzić szczegóły - powiedział Sławomir Chełchowski, rzecznik prasowy straży miejskiej we Wrocławiu. - Na razie mogą powiedzieć, że zbieranie pieniędzy na ulicy można zakwalifikować jako przestępstwo lub wykroczenie w zależności od szczegółów sprawy. Jeśli np. zbierający gotówkę posługują się sfałszowanymi dokumentami, sprawa będzie miała finał w sądzie. A jeśli tylko nie zgłosili zorganizowanej zbiórki, to grozi im mandat do 500 zł.