Jadąc w stronę Psiego Pola za Koroną przejeżdża się przez most. Tam rozlewisko z oddali wyglądało jak powtórka z zeszłego roku. Do domu znajdującego się przy ul. Bolesława Krzywoustego naprzeciw wiaduktu podchodzi już woda. Brakuje jeszcze dziesięciu metrów, by zbliżyła się do murów budynku.
Na ul. Zielnej Widawa rozlała się po terenach retencyjnych. Niewiele brakuje, by zalała teren przepompowni, ale i tak dużo jeszcze brakuje, by osiągnęła poziom z maja 2010 roku. Przy rozlewisku spotykamy przechodniów, którzy z uwagę obserwują poziom wody. – Mieszkamy w tych nowych blokach – wskazują dłońmi za siebie. – Przetrwaliśmy maj, przetrwamy i tegoroczne roztopy. Na razie przychodzimy tutaj na spacery, łącząc przyjemne z pożytecznym, ale w razie potrzeby większość z nas się stawi, by bronić się przed wielką wodą.
- To normalne, że tutaj wylewa – poinformował nas pan Ryszard, były strażak z Wierzbowej. – Dlatego tutaj Niemcy nic nie budowali. To naturalne rozlewisko Widawy. Dawniej woda rozlewała się tutaj podczas jesiennych deszczów i już zostawała. Wtedy w zimie było tutaj najwspanialsze lodowisko, jakie dzieciaki mogą sobie wyobrazić. Podczas wiosennych roztopów pływało się z kolei na krze. Teraz niestety tego nie można robić, gdyż Widawa została uregulowana, co niestety spowodowało spłycenie jej koryta. Niemcy specjalnie zostawiali tam dalej wielkie belki, aby piasek z brzegów nie był wypłukiwany.
Bardziej nerwowo jest na ul. Siennej, która również ucierpiała podczas zeszłorocznego podtapiania. I tam mieszkańcy z niepokojem obserwują poziom wody.
- Przybywa jej 10 cm na dobę – powiedział jeden z nich, którego dom znajduje się na samym końcu ulicy, a płot sąsiaduje z kanałem. – Mi zostało 9 cm do zalania piwnicy, w której mam zamontowane elektryczne ogrzewanie. Jeśli nic nie zostanie zrobione, a woda dostanie się do budynku, będę musiał ze względów bezpieczeństwa je wyłączyć. Dzwoniłem już w tej sprawie do Centrum Zarządzania Kryzysowego. Nikt tam nie odbierał. Rozmawiałem natomiast z kimś ze sztabu kryzysowego, który poradził mi skontaktować się ze strażakami. Mają przyjechać i zacząć wypompowywać. Kiedy – nie wiem. Urzędnicy powiedzieli, że zajmą się tą sprawą. Znając życie, będzie to w poniedziałek.
- My już od dwóch dni używamy agregatu, by wypompowywać wodę – dodaje mieszkanka Siennej, która na wały przyjechała z małą córką. – Zabezpieczenie przeciw podtopieniem miało być zrobione, a jest jak zawsze.
- Wydaje mi się, że wały zostały tylko ulepszone pod względem estetycznym – kontynuuje mężczyzna. – Planowali coś robić z nimi na wiosnę, ale okazało się to za późno. Przeciekają one na całej długości. Najgorsza sytuacja jest z kanałem. To woda z niego nas zalewa, a nie z Widawy. Porobiono przepusty, które na moje oko są zbyt wąskie. Przed nimi zbierają się gałęzie i inne śmieci, blokując dodatkowo przepływ.
Co na to wrocławskie Centrum Zarządzania Kryzysowego? – Jest ogłoszony alarm przeciwpowodziowy, obserwowane są stany rzek, a żadne obiekty nie są zagrożone – poinformował Jerzy Weraksa, zajmujący się sprawami hydrologii w mieście. – Nie jest więc tragicznie, tym bardziej, że nie ma prognozy pogody o dużych opadach, bo tylko ona spowodowałaby pogorszenie sytuacji. Odra nie stanowi zagrożenia, a przy tych stanach wody Widawa zawsze wylewa na tereny do tego przeznaczone. W Sudetach roztopy występują o innej porze roku. Obecne topnienie śniegu nie jest niczym nadzwyczajnym. Dodatkowo, na nadmiar wody czekają zbiorniki retencyjne, które mają dużo zapasu.
Spokój urzędników nie udziela się mieszkańcom Psiego Pola.