Pożar wybuchł 9 stycznia w niedzielę nad ranem. Nie wiadomo, co było jego przyczyną. W pomieszczeniu, w którym mieszkał 65-latek był piec i urządzenia elektryczne: radio i telewizor. Mężczyzna dużo palił, dlatego przypuszcza się, że mógł zasnąć z papierosem.
Około godziny 8 rano zauważyliśmy dym i płomienie wydobywające się przez drzwi. Mąż rozbił je siekierę i wtedy nastąpił wybuch. I choć został lekko poparzony uruchomił gaśnicę, niestety płomienie były za duże, aby je ugasić – opowiada Krystyna Fuskas, współwłaścicielka posesji, gdzie mieszkał pan Józef.
Po 20 minutach przyjechała straż pożarna. Pożar gasiło sześć zastępów straży pożarnej.
- W chwili wyważania drzwi nastąpił tzw. ognisty podmuch. To bardzo niebezpieczne zjawisko. Spowodowane jest ono nagłym dostaniem się tlenu do pomieszczenia – tłumaczy Remigiusz Adamańczyk, rzecznik komendy miejskiej Państwowej Straży Pożarnej we Wrocławiu.
W środku znaleziono zwęglone zwłoki 65-latka. Mężczyzna zostanie pochowany w Miękini. Koszty pogrzebu pokryje pracodawca, właściciel zakładu produkcji folii w Mrozowie, u którego pracował pan Józef.
Nie wielu mieszkańców dobrze znało zmarłego. Podobno jego matka pochodziła ze Wschodu. On sam kilka lat temu przeprowadził się do Mrozowa z Miękini.
- Czy dużo pił? Chyba tak jak każdy, czyli norma raz w tygodniu. Jasiu niczym się nie wyróżniał. Bardzo lubił czytać książki – wspomina Stanisław Lamorski ze Środy Ślaskiej, który znał pana Józefa.
To, że lubił czytać potwierdza bibliotekarka z Biblioteki Publicznej w Miękini filia w Mrozowie. Fascynował się tematyką sensacyjno-przygodową.
- Dawniej czytał wiele książek. Dwa lata temu zwolnił tempo. Ostatnio wypożyczył 4 książki, których nie odzyskamy. Spłonęły w pożarze i zostaną spisane na straty – kończy bibliotekarka, która prosi o anonimowość.