Jeżeli mamy czas i pieniądze, ale żadnych konkretnych potrzeb, właściwie możemy puścić wodze fantazji i kupić to, co nam „wpadnie w oko”, nie ryzykując późniejszymi wyrzutami sumienia czy zamieszaniem z próbami zwrotu zakupionych rzeczy. Jeśli jednak chcemy kupić coś konkretnego i mamy na to określoną sumę pieniędzy, trzymajmy się postanowień.
Wielu ludzi kupuje wyłącznie na wyprzedażach, a przypadki, kiedy nabywają coś sezonowego w oryginalnej cenie, należą do rzadkości. Jeśli mamy buty z poprzedniej zimowej wyprzedaży, nie ma sensu kupować nowych za 300 zł, kiedy można poczekać na koniec roku, by dostać je o połowę taniej. Oczywiście jeśli jeszcze będą – na tym polega ryzyko, które dodaje uroku polowaniom.
Trzeba jednak uważać na tzw. fikcyjne wyprzedaże. Powszechnie wiadomo, że np. ubrania na co dzień kosztują dużo więcej niż są warte, a kiedyś wszystko było dużo lepszej jakości niż obecnie. Dlatego cena, którą płacimy, kupując produkt w wyprzedaży, jest dużo bardziej adekwatna do jego wartości. Najlepiej jest wracać do tych samych, ulubionych sklepów, bo wtedy łatwo przypomnieć sobie, ile kosztowała kolekcja przed przeceną i czy obniżka jest rzeczywista.
Jeżeli nie pohamujemy swoich impulsów i ulegniemy zbiorowemu szaleństwu zakupów, pamiętajmy o każdorazowym odbieraniu paragonu za nabywane produkty.
- Zasady zwrotu i wymiany towarów każda sieć sklepów ustala indywidualnie. Takie informacje znajdują się zazwyczaj na tabliczkach w okolicy kas lub na odwrocie paragonu. Jeżeli ich nie widzimy, warto poprosić o adnotację dotyczącą prawa wymiany lub zwrotu oraz obowiązujących terminów wraz z pieczątką sklepu – radzi miejski rzecznik praw konsumenta we Wrocławiu, Jerzy Barański.
Nawet znużeni, sprawdzajmy stan kupowanych rzeczy: obecność dziur, sprawność zamków, działanie i ich czystość. Zwrotom nie podlegają rzeczy zniszczone nieumiejętnym używaniem, bielizna, często też biżuteria i towary przecenione. Jeżeli odetniemy metki, również możemy mieć problem także z wymianą.