Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Wrocław
Święta na Dzikim Zachodzie

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
W grudniu 1945 roku Wrocław świętował Boże Narodzenie. Mimo że dawno ucichły artyleryjski odgłosy i dopalały się zgliszcza domów, wrocławianie przygotowywali się w odgruzowywanym mieście do pierwszej, trudnej wigilii.

Joanna Konopiński w swoich wspomnieniach tak opisuje atmosferę pionierskiego Bożego Narodzenia: „Kto żyw w mieście szykował się do wyjazdu. Na dworcu Wrocław – Odra przewalały się tłumy ludzi z tobołami i walizkami, widocznie każdy wrocławianin chciał zawieść jakiś prezent z „Dzikiego Zachodu” swojej rodzinie czy znajomym. Na święta pozostali we Wrocławiu prawie sami Niemcy (jest ich jeszcze około stu pięćdziesięciu tysięcy)”. Rzeczywiście w 1945 roku spędzanie świąt w stolicy Dolnego Śląska było nie lada wyczynem. Miasto nadal było ruiną i brakowało dosłownie wszystkiego, ale najbardziej dotkliwy był brak szkła. Rząd obiecywał dostawy szyb na początku stycznia, jednak to nie stanowiło wielkiego pocieszenia. Nieogrzewane domy wymagały natychmiastowego zabezpieczenia okien. Dlatego zabijano je wszystkim, co było pod ręką. Trudno, zatem było świętować w nieogrzewanym, nieoświetlonym i ciemnym mieszkaniu, a właśnie tak w owym grudniu wyglądały warunki mieszkaniowe. Produkty spożywcze przydzielano na kartki, w ilościach raczej symbolicznych. By trochę ocieplić atmosferę rząd zdecydował się podnieść świąteczne przydziały dla Dolnego Śląska. I tak każda pracująca osoba mogła liczyć na dodatkowe 2 kg mąki, 2 kg grochu, 1 kg marmolady, 0,5 kg cukru i prawdziwy rarytas – 100 gram kawy ziarnistej. Niestety zapomniano o przydziale chleba. Ale nawet w tych ciężkich czasach zdarzały się momenty weselsze. Pewien wrocławianin tak wspominał swoją pierwszą wrocławską wigilię w stołówce „Rarytas” na rogu Rynku i ulicy Świdnickiej „Pamiętna była ta pierwsza powojenna składkowa gwiazdka w tejże stołówce u p. Kasi Siekierczyńskiej – z trudnością wtedy do domu trafiłem”. Sukcesem okazało się otwarcie sceny dramatycznej Teatru Miejskiego. Głodni kultury wrocławianie na pniu wykupili wszystkie bilety na premierowe przedstawienia mające odbyć się 25 i 26 grudnia 1945 roku. Kolejne Boże Narodzenia były już nieco łatwiejsze. Aby poprawić nastrój społeczeństwa na rynku pojawiało się wiele niespotykanych w innym okresie produktów. Do legendy przeszły już morskie wędrówki cytrusów. Owoce płynęły statkami z Kuby, a prasa niemal codziennie donosiła o kolejnych etapach ich podróży. Potem pozostawało już tylko wielogodzinne stanie w kolejce, aby zdobyć te świąteczne smakołyki. Na stole nie mogło także zabraknąć tradycyjnych potraw wigilijnych, a we Wrocławiu tych tradycji kulinarnych było niemal tyle ile domów. Wszystko zależało od pochodzenia domowników. Kresowianie ze Stanisławowa podawali uszka z farszem śledziowym. U przybyszy z Kurpiów nie mogło zabraknąć pierogów z soczewicą. Z Mazowsza pochodził słynny faszerowany karp w galarecie. Gdy na Dolnym Śląsku pojawiła się duża społeczność grecka także wniosła swoje tradycje do świątecznej kuchni. Wrocławianie szybko zapomnieli o trudnych świętach z lat 40. XX wieku i z przyjemnością chłonęli świąteczna atmosferę i zajadali się wigilijnymi potrawami.


Maciej Łagiewski, dyrektor Muzeum Miejskiego Wrocł



o © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl
Dzisiaj
Piątek 26 kwietnia 2024
Imieniny
Marii, Marzeny, Ryszarda

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl